Sunday 6 May 2012

Vanessa i narkotyki?

                                                               WŁĄCZ

~Około 2 miesięcy Później~
Jest  koniec września. Lato było ciepłe i deszczowe. Czas leciał powoli, jak liście z drzew jesienią. Ponad dwa miesiące temu zmarła mama. Przez pierwszy tydzień siedziałam w domu i ryczałam. Potem uświadomiłam sobie, że to nic nie da. Zebrałam siły i postanowiłam żyć dalej. Z tatą jest niestety gorzej, Clarie mówi że chodzi przygnębiony całymi dniami i bardzo schudł. Szczerze, nie dziwie się. 20 lat małżeństwa robi swoje. Zawsze kochał mamę, ale czasami tak jest, że lepiej się rozstać.
Przez ten czas w moim życiu sporo się działo. Pogrzeb mamy, trzy występy dla Olly'ego Murs'a, jeden dla Jessie J,  teledysk Pixie Lott plus na lewym nadgarstku, zrobiłam tatuaż.Napis ''♥ Bo po deszczu wychodzi tęcza ♥''.
Parę dni temu skręciłam prawy nadgarstek i nosze takie jakieś coś, do usztywnienia. Jednym słowem ciekawie.
Od tego dnia po śmierci matki, nie widziałam chłopaków ani razu. Z tego co wiem, Cher pisze namiętnie z Harrym. Chyba jej się podoba. Całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. One Direction są teraz w trasie. Nie wiem kiedy wracają, swoją drogą musze zapytać Cher, bo ona pewnie wie. 
***
Dostałam telefon od Claire z wiadomością, że ojciec usiłował się zabić. Jeszcze tego brakowało.
Próbował się powiesić i był w szpitalu. Claire prosiła mnie żebym przyjechała i porozmawiała z nim, bo ona nie może do niego dotrzeć. Że była 13.00, a do samego Doncaster jedzie się prawie 3 godziny postanowiłam nocować u ojca.
Spakowałam do torby tylko piżamę, kosmetyki i ciuchy na jutro. Zabrałam wszystko co potrzebne, wzięłam na ręce kota i zamknęłam drzwi. Udałam się do auta, włączyłam muzykę i ruszyłam w stronę Doncaster.
Po drodze zajechałam po jedzenie dla Tessi.
***
Zaparkowałam auto i udałam się do szpitala.Na korytarzu spotkałam pielęgniarke która podała mi numer  sali w której leżał tata.Ruszyłam przed siebie. Sala numer 10,11, 12 i 13. Uchyliłam lekko drzwi i weszłam do środka. Ojciec leżał na końcu sali, przy oknie. Na łóżku siedział mały Jack, obok taty, a Claire siedziała na fotelu obok. Podeszłam do łóżka i cicho szepnęłam.-Cześć.-Na co odpowiedzieli, a Jack przyczołgał się do mnie i mocno przytulił. 
-Zostawie was samych.-Powiedziała Claire, wzięła Jacka i wyszła. Usiadłam obok ojca, na fotelu i czekałam aż coś powie. Cisza. 
-No i po co to?
-Ja nie umiem bez niej żyć.
-Sam pomyśl. Co ci to da? Ona nie wróci tato, a ty masz dla kogo żyć. Dla mnie, straciłam matkę i nie chcę stracić ojca. Dla Claire, ona cie kocha, a ty ją. Dla Jacka, on jest mały, potrzebuje ojca. Tato, tak nie można. To nic nie da! Mama by tego nie chciała. 
-Wiem córcia, wiem.. Tak mi ciężko.
-Oj mi też tato. Mi też...-Szepnęłam.-Ale poradzimy sobie!-Powiedziałam głośno i stanowczo.-Obiecaj że już nigdy więcej tego nie zrobisz!
-Obiecuje. Przepraszam cie..Za to co zrobiłem i, że musiałaś jechać kawał drogi. 
-Dobra, już nie przepraszaj.. Wiesz, że możesz na mnie liczyć w każdym momencie.
-Tak i dziękuje ci za to.
-Od tego są dzieci. Dobra, to co? Możesz już iść do domu?-Zapytałam, wstając z fotela.
-Właściwie tak.
-To sie ubieraj.
Spakowaliśmy wszystko, wypisaliśmy ojca i pojechaliśmy do domu.
***
Cały dzień spędziłam na rozmawianiu z Claire, bawieniem się z Jackiem i pisaniem sms'ów. Po kolacji poszłam się umyć i spać.
W nocy nie mogłam zasnąć, cały czas rozmyślałam o ojcu i Lou'm. Może źle go potraktowałam. Miałam mieszane uczucia co do niego. Zasnęłam dopiero po 2.00 nad ranem.
***
Zaraz po śniadaniu, zrobiłam makijaż, uczesałam włosy w koka i ubrałam.  Pożegnałam się z wszystkimi i udałam się spowrotem do Londynu. 
W drodze zajechałam so Milk Shake City. Miałam wyjść z samochodu, kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Cher.
~Rozmowa~
C:Hej Laska. 
P:Cześć kochanie.
C: Gdzie ty się podziewasz?! 
P: Byłam u ojca. Był w szpitalu.
C:Jak to w szpitalu?! Co się stało?
P: Czekaj, jestem pod MSC, idę po shake'a i zaraz oddzwonie to ci opowiem.
C:Dobrze czekam.
Rozłączyłam się i poszłam po shake'a. Wróciłam do samochodu i pijąc przez rurkę, oddzwoniłam do Cher. Wszystko jej opowiedziałam. Z tego co się potem dowiedziałam, chłopaki wrócili pare dni temu z trasy i siedzieli u Cher.Miałam jechać do domu. Zabrać jakiś ciuch na jutro i jechać na noc do Cher. Pojechałam do domu i  zabrałam coś na jutro.  Wielką torbę zaciągnęłam do auta. Cały dzień przed kółkiem..ZAWSZE SPOKO. Nie dość że bolała mnie głowa, to jeszcze na drugi dzień miałam próby. Cher mieszka w centrum Londynu, więc dojechanie do niej zajęło mi nie całe 10 minut.
***
Zapukałam do drzwi,  po chwili otworzyła mi Danielle. Z ogrodu słychać było śmiechy i krzyki chłopaków.
Zrzuciłam z siebie torbę i przywitałam się z Dani.
-Wszyscy są w ogrodzie, zachciało im się grillowania.
-O... Nie no super, dawno nie jadłam nic z grilla.
-A i Cher opowiadała mi o twoim ojcu. Ciężka sprawa.-Przytuliła mnie.
-Ta...Rozmawiałam z nim, mam nadzieje że już tego więcej nie zrobi. Przynajmniej mi tak obiecał.
-To dobrze.-Uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam.
-A! Jeszcze jedno! Alex chce się z nami widzieć jutro po próbie.
-A co chce?Wiesz?
-Nie mam pojęcia. Nie chciał nic powiedzieć. Mówił tylko, że chce nas widzieć i coś, że mamy szczęście...?
-Ciekawe o co chodzi. No nic, dowiemy się jutro.
Nie pewnie stanęłam w drzwiach na taras.
-Cześć!!-Wykrzyczeli Zayn z Louis'em. Wstali od stołu i mocno mnie przytulili.
-Hej.-Podeszłam do wszystkich z osobna. Najpierw do Nialla, Harrego, Liama, Cher i na końcu do dziwczyny Zayna.
-Ty pewnie jesteś Vanessa.-Podałam jej dłoń.
-Tak. A ty dziewczyna Lou. Phoebe, prawda?-Zapytała, na co wybuchłam niekontorlowanym śmiechem.
- Że niby ja i on?!-Wskazałam palcem na zakłopotanego Lou.-Masz jakieś nieaktywne  informacje
-O...Przepraszam. Bo mi powiedział kiedyś że jesteście razem.-Podniosłam jedną brew i spoważniałam.
-Ale, że co? Że ty tak na serio? Musisz wiedzieć że Louis lubi kłamać.-Uśmiechnęłam się sarkastycznie i usiadłam do stołu.

Najlepiej rozmawiało mi się z Vanessą, miła dziewczyna. Moim zdaniem świetnie pasują do siebie z Zaynem, ale on jest dziwny w stosunku do niej. Trzyma dystans. Zayn to świetny chłopak, coś z nim dzisiaj nie tak. Przez cały dzień siedział cicho i co chwilę sie na mnie gapił. Do Van jest jakiś mdły. Cher chyba podoba się Harry, bo co chwile się do niego ślini, a on do niej. Co swoją droga wygląda prze uroczo.
 ***
Robiło się zimno, była 9.00 wieczorem. Chłopcy dużo się napili i świrowali w salonie. Jedynie ja, Vanessa i Liam siedzieliśmy jeszcze na dworze. Daddy pił jakiś napój gazowany a ja z Vanessą po trzecim drinku. W salonie robiło się trochę głośniej. Liam postanowił iść sprawdzić czy towarzystwo sobie czegoś nie zrobiło. Z powodu że było zimno, z Vanessą postanowiłyśmy, też iść już do domu.Wchodząc do domu, Van spadł sweter który trzymała w ręku. Gdy się po niego schylała, wypadło jej coś z kieszeni. Nie zauważyła i poszła dalej.Przykucnęłam by sprawdzić co to. Podniosłam z podłogi woreczek z białym proszkiem. Przyglądałam się mu uważnie. Dobrze wiedziałam co to jest. Kiedyś miałam z nim do czynienia. Ale Vanessa? Nigdy bym nie powiedziała, że ona ćpa.
Schowałam woreczek do kieszeni i czekałam aż będę sam na sam z Van. Usiadłam na blacie w kuchni i machałam sobie głową w rytm muzyki, dochodzącej z salonu. Po paru minutach do kuchni wparowała Vanessa. Zeskoczyłam z blatu i z szafki wyciągnęłam szklankę. Powoli nalewałam sobie do niej soku. Kątem oka zerkałam co robi. Jednoznacznie szukała zguby.
-Czego szukasz?
-Nic,nic.
-Tego może?-Z kieszeni wyciągnęłam woreczek. Odwróciłam się do niej. Stała zaskoczona.-Zayn wie?!
-Nie! Prosze cie, nie mów mu nic. On nie może się dowiedzieć.
-Od kiedy bierzesz?
-Od paru miesięcy. Ale proszę, nie mów Zaynowi.
-Czemu bierzesz?
-Nie powiesz?
-Czemu bierzesz?-Ponowiłam pytanie.
-Bo wtedy czuje się szczęśliwa i jest tak fajnie.
-Żartujesz, prawda? Jesteś ładna że ja pierdole, masz dużo przyjaciół i na litość boską...Chodzisz z Zaynem. Masz wspaniałego chłopaka, czego ci brakuje. Wiem jak to jest, na początku czujesz sie zajebiście, twoje życie jest jak w najlepszym amerykańskim filmie, ale zanim się zornietujesz, spadniesz na dno. Będziesz brała więcej, bo to co masz ci nie wystarczy. Stracisz przyjaciół...Zayna też. Chcesz tego?
-A ty skąd to wiesz?
-Bo też brałam...-Wymruczałam pod nosem.
-Ty też???
-Tak, dlatego wiem jak to jest. Nikt nie wiedział, tylko moja mama. Nawet Cher nie powiedziałam.  Musisz przestać puki nie jest za późno. Chcesz zniszczyć sobie życie? Prosze bardzo, droga wolna. Ale ja ostżegałam.-Skierowałam się do drzwi.
-Ale nie powiesz mu, prawda?
-Ja nie, ty tak.
***
Była 3.00 w nocy. Siedziałam zamyślona na kanapie, pisząc z Liamem przez bbm (blackberry messanger), bo było tak głośno, że nie dało się gadać.
Dziewczyny rozmawiały o ciuchach, Niall jadł, Liam leżał na kanapie a reszta bałwanów....Sama nie wiem... Chyba tańczyli? Tak czy siak, nie nazwałabym tego tańcem. Z powodu, że następnego dnia miałam  próbe o 12.00, postanowiłam iść już spać. I tak nie było co robić, jakoś chyba nie pasuje do towarzystwa.
Wstałam i wyłączyłam muzyke.
-Pozwolicie że pójde spać! Tylko gdzie?
-Jak to gdzie?! Ze mną!-Krzyknął z radością Louis i się na mnie rzucił.
-Spierdalaj!!-Szybko go odepchnęłam.-Masz problemy psychiczne!! Idź się lecz!
-Chętnie. Z tobą, w łóżku.
-A w życiu!-Zmierzyłam go wzrokiem.-Cicho, mam pomysł. Chodźmy spać!
-Jestem za.-Liam wstał z kanapy.
-Dobra, to Phoebe ze mną w łóżku, Zayn na podłodze obok, bo jest tak napity, że nie da rady zejść już ze schodów. Mam pokój gościnny z 2 łóżkami, może niech Danielle z Liamem śpią na jednym, a Louis z Harrym na drugim. Vanessa na kanapie, a Niall na materacu.
-Mi pasuje.
-Mi też.-Wszystkim pasowało. Poszłam się umyć, wzięłam prysznic, wybalsamowałam ciało, zmyłam makijaż, umyłam zęby, uczesałam włosy i ubrałam się z długie spodnie od piżamy i obcisłą bokserke.
Wyszłam z łazienki, po schodach chłopcy prowadzili najebanego Zayna. Nie obyło się bez niekontrolowanego śmiechu.
***
Z powodu że Cher ma dwie łazienki, wszyscy ogarneli się dość szybko. Swoją drogą, Cher ma świetne mieszkanie. Ale czego się spodziewać, w końcu ma bogatych rodziców. Ja na swój apartament też nie mogę narzekać. Wszyscy poszli już spać. Siedziałam na dworze, pod kocem i paliłam papierosa. Fajnie tak sobie czasem posiedzieć samej. Popatrzeć na gwiazdy, posłuchać świerszczy i pomyśleć. Najzwyczajniej pomyśleć. Brakuje mi mamy, Ukrywam to jakoś w środku, nie chcę się zamartwiać, bo wiem że nadal jest przy mnie. Nie przytuli mnie, nie pocieszy, ale zawsze będzie w moim sercu. Żałuje tylko, że wszystko się tak potoczyło...Że przez ostatni czas tak bardzo się ode mnie oddaliła. Ostatnie dwa miesiące przed jej śmiercią były lepsze niż wszystkie inne spędzone, z nią. Nigdy nie byłyśmy tak blisko. Musze się pogodzić, że jedni przychodzą a drudzy odchodzą. Myśli objęły władzę, w głowie miałam sto myśli. Mama, Ojciec, Vanessa, Louis i Zayn, tak..Zayn.. Nie wiem czemu o nim cały czas myśle. Dziwnie się dziś zachowywał. Niby się uśmiechał, ale był jakiś dziwny. Trzyma dystans co do Van, to wyraźnie widać. Ona też mnie martwi, wydaje się być fajną dziewczyną, ale te narkotyki ją zniszczą. U mnie skończyło się odwykiem, ale jeśli ona nie powie nikomu, pewnie skończy gorzej.
Postanowiłam wrócić do domu, bo zrobiło mi się zimno. Powoli wstałam z hamaka, narzuciłam na siebie koc i wróciłam do domu. Przechodząc przez salon, widziałam jak Niall kręci się na materacu, a Vanessa śpi na kanapie. Trochę mi było głupio, że Zayn śpi na górze, a ona tu. No, ale takie życie.
Próbowałam powoli wejść po schodach, co się nie udało. Poślizgnełam się.
-KURDE!-Szepnęłam, ale czujny Niall i tak usłyszał. Zaśmiał się.
-Co się śmiejesz. -Też zaczęłam się smiać.
-Nic ci nie jest?
-Nieee, jasne że nie. Mało co się nie zabiłam, ale jest spoko.
-A już myślałem.
-Dzięki za troskę.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.-Przekręcił się na drugi bok.-Kurde, ale tu niewygodnie. Zamienisz się?
-Hmmm, spać w wygodnym łóżku z Cher lub na materacu. Pomyślmi. NIE. Ps. podłoga jest wygodna, spałam na niej kiedyś po pijaku.
-O, dzięki.-Ześliznął się na podłogę.
-Weź idź spać!
-Miłych snów!
-No.
-Co?
-Dobranoc powiedziałam.
Poszłam do pokoju Cher, dziewczyna spała na łóżku, a Zayn na podłodze obok.
Położyłam się  i próbowałam zasnąć. Zayn był tak pijany, że mruczał coś pod nosem. Schyliłam się nad nim i już miałam go szturchnąć, ale Cher popchnęła mnie przez sen, tak że spadłam na ziemie. Twarz miałam obok jego twarzy. Obolała próbowałam wstać, ale Zayn złapał mnie za nadgarstek.
-Boje się spać sam. Zostań ze mną.
-Tylko już nie majacz!-Chciało mi się spać więc wtuliłam się w niego, objął mnie ramieniem i zasneliśmy...
W nocy, przez sen mówił różne rzeczy. Najdziwnejsze było to,że pare razy wołał moje imie.
________________________________________________
Siema bitches <3 Szczerze to nie wiem czy jest sens prowadzenia tego opowiadania. Chyba pisze go sama dla siebie. Ale bardzo chce pisać dalej, bo mam fajny pomysł :) mam brak weny, ten rozdział pisałam dobre 4 dni, nie mogę się skupić :( xxx Przepraszam za błędy, musicie mi wybaczyć. Zestawy w linkch robie sama, jakby co. Dziękuje za prawie 900 wejść <3
O JA PIERDOLE, JAKA FAZA


 Widze że zakładam koledze z zakupami się podoba ;) If you know what i mean xD

3 comments:

  1. Ma sens czytałam go już trzy razy, że tak mi się podoba. Bardzo chcę wiedzieć co będzie dalej!

    ReplyDelete
  2. Dla mnie ma sens bo dopiero co zaczęłam go czytać i już mi się podoba ;3 czekam na następny .;p
    PS.A czy w jakimś rozdziale Phoebe wróci do Louisa .? ;p xd

    ReplyDelete