Saturday 28 April 2012

Złe miejsce i czas cz. 2


Obudziłam się cała obolała. Gdy tylko otworzyłam oczy, ujrzałam Claire i Cher.
Oparłam się o scianę i przetarłam oczy.
-Tak mi przykro!-Cher szybko się do mnie przytuliła.
-Aha...Czyli to jednak nie był zły sen.
-Niestety skarbie.-Wstałam z łóżka i udałam się w stronę lustra. Spałam w samym staniku i majtkach. Widocznie zasnęłam w szpitalu i byłam tak zmęczona że nie wiedziałam kiedy wróciliśmy.
Wyglądałam inaczej niż zazwyczaj. Miałam wielkie oczy, rozmazany makijaż i rozczochrane włosy.
-Gdzie tata?-Zapytałam odwracając się za siebie, w stronę Cher i Claire.
-Przed chwilą spakował wszystkie rzeczy mamy i je zabrał z Astonem. Jadą jeszcze załatwić parę spraw.
-Astonem?
-Tak, zaraz powinni wrócić.
- Po co on się wtrąca.-Nie powiem że zrobiło mi się miło, fajnie wiedzieć że komuś na tobie zależy.-Ide się ogarnąć.
-Pójdziemy zrobić ci śniadanie.
Odwróciłam się w stronę szafy w której znajdowało się przejście do garderoby. 
Przykucnęłam przy półkach by wybrać jakiś ciuch. Szukając dresów między półkami znalazłam Tessi, leżącą na bluzce w której ostatnio chodziła mama. Wzięłam ją na ręce i usiadłam na parapecie przy maleńkim oknie z widokiem na ogród. Położyłam ją na brzuchu i wpatrywałam się ślepo w chmury.
-Smutno ci? Mi też, ale musimy sobie jakoś bez niej poradzić. Przecież ona nadal jest z nami, Tessi.-Łza poleciała mi po policzku. Szybko ją przetarłam, odstawiłam Tessi na podłogę, znalazłam coś wygodnego z półki i poszłam do łazienki.
Wzięłam długi prysznic, zmyłam wczorajszy, rozmazany makijaż i ubrałam się wygodnie, w to.
 Schodząc z pierwszego stopnia schodów, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zatrzymałam się na chwilę, by przysłuchać kto to.
Słyszałam jak Cher szła otworzyć drzwi. Przykucnęłam i wychyliłam głowę. Gdy zobaczyłam wchodzącego do przedpokoju Louis'a, cała się zagotowałam. Potknęłam się i zleciałam z trzech stopni. Szybko wstałam i zbiegłam na dół. Stała tam Claire z Cher i Harry, Louis z Zayn'em.
-Cześć.-Powiedzieli, na co nie odpowiedziałam. 
-Chyba nie w humorze...-Burknął pod nosem Harry. Złapałam za ręke Cher i zaciągnęłam ją do kuchni.
Zamknęłam za sobą drzwi.
-Co oni tu robią?
-Bardzo przepraszam. Jak pojechałaś do szpitala, to rozmawiałam z Louis'em. Pytał czy może dzisiaj wpaść. Chce z tobą porozmawiać. Jeszcze wtedy nie wiedziałam że twoja mama umarła. Jak chcesz to ich wyprosze.
-Nie, jest okej. Porozmawiam z nim. Wyjaśnimy sobie wszystko i powiem mu żeby sobie szedł.
-Jesteś pewna?-Przytuliła mnie.
-Ech, tak. Chyba tak.-Przytuliłam się do niej. ''ONA MA KOTA!!!'' Usłyszałyśmy głośny krzyk Harrego.
Otworzyłam drzwi i szybkim krokiem ruszyłam w stronę chłopaków.
-To co chciałeś?
-Porozmawiać.
-Rozmawiamy.-W tym momencie do domu wszedł tata a za nim  Aston. Ojciec wyglądał strasznie. Aston nie wiele lepiej. Podeszłam do nich i przytuliłam się do ojca.
Do ucha szepnęłam mu ''Trzymasz się jakoś?'' na co pokiwał głową. Lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Astona. Dziwnie mi się zrobiło. Nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Wszystkiemu uważnie przeglądali się Harry, Zayn i Louis.
-Ktoś mi może powiedzieć co tu się dzieje?!-Zapytał Louis, był nieco zaskoczony całą sytuacją.-Odsunęłam się od Astona i ślepo sporzałam na Lou.
-Ktos mi to wytłumaczy?-Powtórzył.
-No co mam tłumaczyć. Wczoraj umarła mi matka. Zadowolony?!
-Przykro mi...-Posmutniał.
-Mi też...-Spuściłam wzrok.
-W takim razie, Lous darujesz sobie tą rozmowe.-Odezwał się Malik.
-Ale ja musze z nią porozmowiać.
-Kiedy indziej. Daj jej trochę spokoju w takiej sytuacji do cholery jasnej!!!-Wszystkiemu się przyglądałam, nic nie mówiłam. Louis odwrócił się w moją stronę i z błagalnym wzrokiem wyszeptał.-Proszę!
-Nie mam o czym z tobą rozmawiać.
-Masz.
-Ale nie koniecznie chcę mieć.
-Proszę cię! Tylko 5 minut.
-A dasz mi spokój?-Przecierając palcem pod powieką  po pojedynczej łzie.
-Tak.
-No to mów co chciałeś.
-Na osobności.-Udaliśmy się na górę do mojego pokoju. Usiadłam na parapecie, a Louis stał obok.
-Nie wiedziałem że twoja mama umarła, przykro mi. Gdybym wiedział, nie przyszedł bym do ciebie dzisiaj, przepraszam..-Powiedział a ja wpatrywałam się w okno.-Nie wiedziałem że przyjaźnisz się z Danielle.-Dalej wpatrywałam się w okno..-A tak wgl. kiedy przeprowadziłaś się do Londynu?
-Wiedziałbyś gdybyś nie zerwał ze mną kontaktu. Trzy miesiące po tym jak ze mną zerwałeś. Rodzice bardzo się zmienili a ja chciałam zapomnieć. Nie mogłam zostać w Doncaster i tak sobie żyłam spokojnie aż do teraz.
-Phoebe, przepraszam cię.
-Wsadź sobie te przeprosiny w dupe. Czego ty ode mnie chcesz?!
-Wybacz mi proszę.
-Dwa lata ryczałam po nocach za tobą. Nie wiem czemu, ale zamiast pogodzić się z tym że mnie nie kochasz, ja ryczałam co noc, z nadzieją, że myślisz o mnie co noc tak jak ja o tobie. Miałam depresje. Nigdy nie kochałam nikogo tak jak ciebie, rozumiesz? Te dwa lata były najgorsze w moim życiu, a kiedy już zapomniałam o tobie i o tym co do ciebie czułam, to ty pojawiasz się z przeprosinami?!
-Nie wiedziałem...
-Jasne że nie wiedziałeś. Skąd miałeś wiedzieć. Telefon nie gryzie.-Bardzo posmutniałam. Wpatrywałam się w okno, chciałam żeby ta rozmowa się w końcu skończyła.
-Wiem nie powinienem.
-Co ty nie powiesz...-Powiedziałam sarkastycznie.
-Wiem że to był błąd, ale bałem się że kiedy będę sławny, to nie będę miał dla ciebie już czasu. Że nie będzie tak jak kiedyś, że nie będziesz miała życia prywatnego.-Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Nie umiesz kłamać. Daruj sobie te historyjki. Jakoś dziwnym trafem po tygodniu zacząłeś spotykać się z Eleanor. O nią się nie martwiłeś? Nie kochałeś mnie, rozumiem, ale do cholery! Czemu nie powiedziałeś prawdy!-Znowu odwróciłam od niego wzrok. Usiadł obok mnie.
-Co tam takiego ciekawego w tym oknie?!-,-
-Ciekawsze niż ty.
 -Słuchaj. Wiem, że to, że z tobą zerwałem, cię zabolało...
-Nie! Zabolało mnie to, że mnie okłamałeś, zerwałeś kontakt, a obiecałeś, że będziemy przyjaciółmi. Wiesz jak się czułam?!-Zapytałam z pretensją, a pojedyńcza łza spłyneła mi po policzku. Szybko ją otarłam.
-Zakochałem się w Eleanor, po prostu się zakochałem. Pomyślałem że lepiej będzie zerwać z tobą kontakt. Wiedziałem że nadal mnie kochasz. Ale przez ostatni czas myślałem o tobie non stop. A wtedy na weselu nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Uświadomiłem sobie że nadal cię kocham, najmocniej na świecie. Nie jestem już z Elą, już jej nie kocham.
-Jak mi przykro! Czego oczekujesz? Że skoro z nią nie jesteś to co ja zrobie? Już jej nie kochasz, ale ja nie kocham ciebie.-Nic nie odpowiedział.
-Zraniłeś mnie, Louis.-Powiedziałam cichym głosem. Usiadł na łóżko i ręką przejechał po twarzy.
-Wiem. Byłem głupi.
-Louis, nie musimy zrywać kontaktu, ale nie będziemy razem. Przyjaciółmi też nie będziemy, nawet kolegami pewnie nie zostaniemy.
-Rozumiem...-Bardzo posmutniał. Szkoda mi go, ale czego oczekiwał...Wstaliśmy i zeszliśmy na dół do salonu.
-Pzepraszam was chłopaki,nie mam nastroju do rozmowy. Myśle że zrozumiecie...Tam są drzwi.-Wskazałam palcem.
-Jasne, rozumiemy.-Zayn wstał i przytulił mnie na pożegnanie.-Ale obiecaj, że gdy poczujesz się lepiej, to pójdziemy wszyscy na jakiś spacer.
-Jasne.-Wymusiłam uśmiech. Chłopcy udali się do drzwi.
-Pa.-Powiedzieli wszyscy.
-Narazie.Ej, Harry! Kot.
-O, zapomniałem.
Zamknełam za nimi drzwi i weszłam do salonu w którym siedziała Cher, Claire, tata i Aston.
-Nie obrazicie sie jeśli pójdę do siebie, prawda?
-Oczywiście. Musisz odpcząć.
-Dzięki.
Z kuchni zabrałam śniadanie przygotowane przez Claire i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku i do uszu wsadziłam słuchawki. Włączyłam muzykę na iPodzie i w spokoju zjadłam śniadanie.
***
Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Tylko raz wyszłam do toalety. Słuchałam muzyki, czytałam książkę i tak na przemian. Nie do końca dotarło do mnie, że mama umarła i już nigdy jej nie zobacze.
Pewnie dopiero jutro do mnie dotrze. Byłam zmęczona, zasnęłam.
__________________________________________
Hej, wiem że nudne. Nie jestem z niego zadowolona :( Przepraszam. Nie miałam niestety weny :( xx Przepraszam za błędy :)

1 comment:

  1. Czekam na następny rozdział! Uwielbiam to opowiadanie ;)

    ReplyDelete