Friday 18 May 2012

A już miało być dobrze.

                                                                           WŁĄCZ

~Dwa miesiące później (dzień wyjazdu)~
W USA było świetnie, poznałyśmy Chrisa Browna, a co lepsze, tańczyłyśmy z nim na scenie. W każdej wolnej chwili, zwiedzałyśmy różne ciekawe miejsca, odpoczywałyśmy i chodziłyśmy po mieście. Poznałyśmy też nowych ludzi, było świetnie.
Przez pierwszy miesiąc pisałam dużo z Niallem, Astonem i Cher. Z Lou ani razu. Po jakimś czasie, chłopcy pisali mniej i mniej, aż w końcu przestali pisać w ogóle. Nie mam im za złe, w końcu są sławni. Mają dużo koncertów i wywiadów. Cher od 2-3 tygodni, nie odbiera  telefonu i nie odpisuje na sms'y. Czasem napisała tylko, że jest zajęta i dlatego nie odpisuje. Danielle prawie codziennie rozmawiała z Liamem, z tego co mi mówiła, Harry i Cher od miesiąca, są parą. Mogła mi chociaż napisać, ale nie...Po co.
Były moje 20 urodziny. Jakoś się za bardzo nie cieszyłam. Zastanawiałam się, co tam u chłopaków, u ojca,  Harrego i Cher, czemu się nie odzywała. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę się z chłopcami, a szczególnie Zaynem i Niallem, dobra, z Lou'm też.Przez te dwa miesiące uświadomiłam sobie, że jednak chyba go kocham, po powrocie chciałam zacząć od nowa, sprówobać.

Z samego rana pojechałyśmy na lotnisko, tak dokładniej to odwiózł nas Bob, jak się okazało miał na imie Euan, ale dla nas to i tak Bob. Przeszłyśmy przez odprawe i jeszcze przed lotem, zjadłyśmy coś w jednej z małych knajpek, na lotnisku. W samolocie jak zwykle, usiadłam obok okna. Co prawda Danielle się fochnęła, bo bała się że znowu ktoś kto usiądzie obok niej, będzie nawijał przez całą drogą. Na szczęście, nikt nie zajął miejsca. Na nasze nieszczęście, za nami usiadła jakaś para z małym dzieckiem, dzieciak cały czas ryczał. No nic, w uszy wsadziłam słuchwaki i próbowałam zasnąć.
***
 Poczułam szturchnięcie, wyciągnęłam słuchawki i przetarłam oczy. Wyprostowałam się i spojrzałam na Danielle.
-Zapinaj pasy, zaraz lądujemy.-Tak zrobiłam.
-Szybko mi zleciało.
-Mi właściwie też.
-Kto po nas przyjedzie?
-Mój tata, Liam z chłopakami mają wywiad.
-Mm, spoko.
Ostatnie minuty lotu siedziałyśmy w ciszy. W reszcie wylądowaliśmy. Zabrałyśmy walizki i udałyśmy się do budynku. Zabrałyśmy wszystkie walizki i zaczęłyśmy rozglądać się za ojcem Danielle. Stał gdzieś w tłumie. Przywiatłyśmy się z nim, pomógł nam z walizkami i udaliśmy się na parking, tam spakował je do bagażnika, weszliśmy do auta i ruszliśmy w stronę domu. W drodze dostałam sms'a od Cher ''Tessi przywioze ci jutro, jestem zajęta. Wszystkiego najlepszego.''
-Kurde, co z nią...
-Co się stało?-Zapytała Danielle.
-No zobacz.-Podałam jej telefon.
-Hmm, no tak. Nie wiem, wyjaśnicie to sobie jutro.
-Taa..-Właśnie wjechałyśmy na parking pod apartamentowcem.Wysiadliśmy z auta. Pobiegłam otworzyć drzwi, biegnąc napotkałam sąsiadkę i jej pudla. Wpadłam na kundla, mało co się nie wyjebałam, ale co tam. Pani Ferguson, zamiast przeprosić, że pies lata po całym chodniku, zaczęła się wydzierać, że mało co jej psa nie zabiłam.Co za wariatka. Pan Peazer wyciągnął z bagażnika moje walizki, wniósł je do środka i poszedł do toalety.
Danielle nalałam wody, pootwierałam okna i oklapłam na kanapie.
-Fajnie było, ale w domu to najlepiej. Plany na dziś, kanapa, telewizor i żarcie.-Rozciągnęłam się
-Nie byłabym tego taka pewna.-Uśmiechnęła się zadziornie i wzięła łyka wody.
-Eeee? Jak to?-Zerwałam się z kanapy.
-No jest 19 grudnia, tak?
-No i co w związku z tym?
-No..twoje urodziny, tak?
-Tak.
-No to zabieram cie gdzieś.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
-No to ja nigdzie nie ide!-Skrzyżowałam ręce. Ojciec Danielle zszedł właśnie na dół.
-To co jedziemy?-Zapytał.
-Już, czekaj.-Dziewcyna odłorzyła szklankę.-Ubierz się w coś wygodnego, ale wygodnego!!! Weź coś na przebranie i piżame. Przyjdę po ciebie za dwie godziny. Narazie.-Pocałowała mnie w policzek.
-No pa..
-Cześć Phoebe.
-Do widzenia.
Szczerze, nie chciało mi się dzisiaj nigdzie iść. Byłam głodna, zmęczona i śpiąca, do tego ta cała sprawa z Cher. Ale to moje urodziny, nie będę przecież siedzieć sama w domu.
''Która jest wgl. godzina?!'' Powiedziałam sama do siebie, zerknęłam na ścianę, 16.20. Poszłam odświeżyć się do łazienki i przebrać się w coś wygodnego. Poprawiłam makijaż, a włosy uczesałam z nieładnego koka. Zeszłam na dół. Sprawdziłam telefon, dwa sms'y. Pierwszy od ojca. ''Wszystkiego najlepszego córciu. Kochamy cię.'' odpisałam mu tylko. ''Zadzwonie do ciebie później, dziękuje wam bardzo. Ja też was kocham. x'' Drugi był od Astona. ''Wszystkiego Najlepszego, planujesz coś? buziaki xxx'' odpisałam mu ''Dzięki wielkie.Nie, nic niestety nie planuje xx'' Do torebki spakowałam piżame, kosmetyki i coś na jutro. Z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy, aha.... stary. Zabrałam portfel i poszłam so sklepu na rogu. Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam do domu. Wypakowałam zakupy i nareszcie nalałam sobie tego soku.. Otworzyłam okno w salonie, usiadłam na parapecie i zapaliłam papierosa. Ledwo co się zaciągnęłam, a przed drzwiami już stała Danielle. Pokazałam jej żeby weszła.
-Gotowa?-Wparowała do salonu.
-Nie widzisz, że pale? Daj mi skończyć.
-Dobra, to szybko.- Usiadła obok mnie i zaczęła się gapićna mnie gapić.
-Oeeeeezu, dobra już idę. Spokojnie spalić nie można.-Zgasiłam papierosa. Ubrałam kurtkę, szalik i rękawiczki.
-Wystarczająco wygodnie?-Mrugałam oczami, jak plastkikowa dziunia.
-Hahaha, perfekcyjnie. Chodź idziemy.-Na ramie zarzuciłam torbę i wyszłyśmy z domu.
-Kluczyki!
-Co?
-No co,co? Kluczyki dawaj! Mówiłam, że to niespodzniaka.
Westchnęłam i oddałam jej kluczyki. Weszłam do auta i zapiełam pasy.
-Zamykaj oczy!-Spojrzałam na nią jak ułomna.
-O kurwa, zwariowała...-Zamknęłam oczy.
Jechałyśmy jakieś 15 minut. Danielle otworzyła mi drzwi, złapała za rękę i gdzieś zaprowadziła. Idąc, o mało co, nie wywróciłam się przez jakąś dziure w ziemi.
-Jak jebne, to jebniesz ze mną?-Usłyszałam jakieś głośne śmiechy.
-Tak, tak. Wszyscy z tobą jebniemy. Otwieraj oczy.-Przede mną stali wszyscy moi znajomi, duży, śliczny drewniany domek, lampki na krzakach i drzewach. Stoły, z alkoholem i jedzeniem, a na środku duże ognisko. Wszyscy krzykneli Niespodzianka, zaczeli składać mi życzenia i dawać prezenty. Nie powiem, zrobiło mi się bardzo miło. Był nawet Aston.
Podeszłam do Cher.
-Ty ciulu, czemu nic mi nie powiedziałaś, że jesteś z Harrym? Czemu się nie odzywałaś?!!
-No...Chcieliśmy, żeby niespodzianka się udała.Nawet nie wiesz jak chciałam ci powiedzieć.
-I się udała, nawet bardzo. Wybaczam ci!-Przytuliłam się do niej i dodałam.-Tęskniłam.
-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo. Kocham cię deklu.
-Ja ciebie też cioto!-Udało nam się jakoś od siebie odkleić.
Po kolei przychodzili do mnie znajomi, szkoda tylko, że wielu z nich nie znałam, no ale dobra. Nie czepiam się.
Podeszłam do Zayna.
-Cześć.-Przytulił mnie.
-Hej.
-Tęskniłem.
-Szczerze ci powiem, że ja też. Dziwne nie?
-No, nie spodziewałem się.-Uśmiechnął się. Za nim stał Louis, ale nie sam, tylko z Eleanor.
-Ee,a.. Oni są razem?
-Kto?-Zaczął się rozglądać.
-Louis i Elka.-Zrobiło mi się smutno.
-Ja sam nie wiem... Chyba nikt nie wie. Od paru dni chyba ze sobą kręcą.
-Aha....A wgl. gdzie jest Van?
-Emmm.. Nie jesteśmy już razem. Okazało się, że ćpa.
-Jednak ci powiedziała...
-Ty o tym wiedziałaś?
-Tak. Sama kazałam jej, ci powiedzieć. Zerwałeś z nią wtedy, gdy cię potrzebowała?!
-No bo...To też dlatego, że podoba mi się ktoś inny.
-Jezu, debil, normalnie pogrzało go.
-Nie zerwałbym z nią od tak, za kogo mnie masz. Upewniłem się, żeby poszła na terapię.
-A to przepraszam. A kto ci się podoba? Znam?
-Tak, ale nie chcę narazie zapeszać.
-A, rozuuumiem.
Nie mogłam przestać gapić się na Lou i El. Jakoś mnie to bolało. W dzień mojego wyjazdu mówi mi, że mnie kocha, a w dzień powrotu jest znowu z Elką! Co za człowiek.
***
Było już ciemno, większość osób pojechło do domu, tylko ja, Danielle, Cher, Elka i chłopcy, noc spędzaliśmy w domku. Niall z Harrym, napili się jak zwykle z resztą.
Siedzieliśmy przy dużym ognisku, wyszło tak, że byłam między Zaynem i Niallem. Wszyscy dobrze się bawili oprócz mnie. Udawałam, że jest super, bo nie chciałam zrobić im przykrości. Z resztą, byłoby gdyby nie pewna osoba. A dokładniej, Eleanor. Niby nic mi nie zrobiła, ale nadal czuje coś do Lou. Całe dwa miesiące czekałam, aż znowu się spotkamy, że może się miedzy nami polepszy, a tu taka Elka.

 Louis ze swoją nową dziewczyną, na kolanach siedzieli na przeciwko mnie. Myślałam, że coś mnie zaraz trzepnie. Nie dość, że tuliła się do niego, mówiła na niego ''dziubasku'' to co chwila się lizali.
Dosłownie, co dwie minuty...-,-
Jeśli chciała, żebym była zazdrosna to brawo. Udało jej się. Nie mogłam przestać na nich patrzeć.
-No słyszysz?!-Niall objął mnie ramieniem.
-Co?-Ocknęłam się.
-Mówiłem, że mi się podobasz.-Mój pokerfejs, zapewne bezcenny.
-Ryby i dzieci głosu nie mają.
-Ej, wiem co mówie.
-Fajnie, pogadamy jak będziesz trzeźwy.-Odsunęłam się od niego. Zayn zaczął się śmiać.
-Co się śmiejesz? Też gadasz głupoty jak jesteś pijany.
-A dokładniej?
-Moje imie..-Podniosłam jedną brew.
-A ta..Hehe.
-A tak wgl. czemu jeszcze jesteś trzeźwy?
-Bo śpie dzisiaj z tobą, o ile się zgadzasz.-Popaczył na mnie swoimi brązowymi paczydłami.
-Mam wybór?
-Nie bardzo.
-Tak myślałam. Dobra, idę się myć.
-Masz koc. Rzeczy zostaw w pokoju, na lewo od łazienki.
-Dzięki.
Z auta zabrałam torbę i poszłam do łazienki, wyciągnęłam piżame, wzięłam szybki prysznic. Ogranęłam ryja,włosy związałam w kucyka i umyłam zęby. Ciuchy zaniosłam do pokoju w którym miałam spać. Okryłam się kocem, z torby zabrałam jeszcze paczkę fajek i zeszłam na dół, po schodach, jakie one skrzypiące. Wparowałam do kuchni, na blacie siedziała rozkraczona Elka, a obok niej stał Louis. Całowali się.
-E,a.. Sorry. Nie przeszkadzajcie sobie. Już wychodzę.-Zaczełam machać ręką w różne strony. Wybiegłam na dwór. Usiadłam z daleka od wszystkich i nerwowo zapaliłam papierosa. Po co on ją tu zaprosił? Ja jej nawet nie znam, a to przecież moje urodziny. Nawet nie zauważyłam kiedy przysiadł się do mnie Zayn.
-Co się stało?-Złapał mnie za rękę.
-Lou i Elka. Oni się stali.-Zayn milczał.-No bo..Ja chyba nadal go kocham. Myślałam, że jakoś wszystko się ułoży, ale on znowu jest z nią. Wiesz jak to jest cierpieć przez kogoś, nie chcieć z nim być, a kiedy jednak decydujesz się zaryzykować, jest za późno?-Łza poleciała mi po policzku. Zayn wytarł ją i mocno mnie przytulił.
-Nie wiem. Ale...
-Ale co?
-Nie, nic. Chodź spać.
Zayn złapał mnie za rękę, okrył kocem i zabrał do domu. Gdy przechodziliśmy przed kuchnię, Zayn szepnął ''Nie zwracaj uwagi.'' Tak też zrobiłam. Poszliśmy na górę, weszłam do łóżka i przykryłam kądrą. Mulat poszedł wziąść przysznic, a ja czekając na niego, grałam w gry na Ipodzie. Z korytarza zaczęły dobiegać głośne śmiechy, jak się potem okazało, Louis'a i Elki, którzy weszli właśnie do pokoju. Spojrzałam na nich z pod łba i kontynuowałam grę.
-O, co ona tu robi, Louis?
-Leże w łóżku, za dużo alkoholu, wzrok ci nawala..-Elka zaczęła coś bełkotać pod nosem. Ej, na serio się upiła.-Nie wysilaj się..-Mruknęłam.. Wyszli, gdy wrócił Zayn. Położył się obok mnie, objął mnie ramieniem, a ja go w pasie. Pogadaliśmy chwilę i jakoś udało nam się zasnąć.
Dzisiejszy dzień przegadałam z Zaynem, fajny z niego kumpel, tylko kumpel, nic więcej. Co do Lou, przykro mi trochę, że jednak pewnie nie będziemy razem. Może to i moja wina? Może nie powinnam go odrzucać gdy prosił, żebyśmy znowu byli razem?
________________________________________
Taki se o nowy rozdział ^^Przepraszam za błędy.

3 comments:

  1. Jejkuu : ( biedna Phoebe .. : (
    ZRÓB COŚ . !!!
    I rozwalaj częściej swoimi tekstami XD

    czekam na następny rozdział :)
    Dominika <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zrobie :D Dziękuje za miły komentarz x

      Delete