Tuesday 15 May 2012

Witaj Ameryko, fajna jesteś.

~Dzień wyjazdu (dwa tygodnie później)~

Wstałam bardzo wyspana. Przeciągnęłam się i sprawdziłam godzinę. Była dopiero 10.30, a samolot miałyśmy o 17.15. Luz. Wstałam spokojnie z łóżka, narzuciłam na siebie szlafrok, ubrałam kapcie i odsłoniłam zasłony. Otworzyłam okno, postałam chwilę i udałam się do łazienki. Tam umyłam zęby i twarz, a włosy spiełam w koka. Powolnym krokiem zeszłam na dół. Zaparzyłam kawy. Wsypałam cukru i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie, popijając ciepły napój. Przeskakiwałam z kanału na kanał, nie było nic ciekawego, więc go wyłączyłam. Kubek po kawie postawiłam na blacie w kuchni i poszłam na górę. Ledwo co weszłam na piętro, a ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. ''Jezuuu...'' Powiedziałam sama do siebie. Ktoś stojący przed drzwiami, znowu zadzwonił. ''IDE!!!'' Krzyknęłam i zbiegłam po schodach na dół. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi, w których stał Zayn. Kiwnęłam głową żeby wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i szybko poprawiłam się przed oknem. Zayn usiadł na kanapie, a ja obok niego.
-Napijesz się czegoś?
-Wody.-Wstałam i poszłam do kuchni. Wróciłam, podałam mu szklankę z wodą i usiadłam na drugim końcu kanapy.
-To już dzisiaj wyjeżdżacie...-Wpatrywał się w ścianę.
-Tak! Walizki spakowane, Tessi u Cher. Za parę godzin będziemy w samolocie.-Uśmiechnęłam się.
-A będziesz tęsknić?
-Za kim mam tęsknić? Może jedynie za Cher, z ojcem i tak widuję się co jakieś 3 miesiące.-Zmarszczyłam brwi.
-Jesteś niesamowita.-Papatrzył mi w oczy.
-Niby czemuuu?
-Nie wiem, po prostu jest w tobie coś takiego...Nie wiem jak to opisać.
-Nie wysilaj się.-Uśmiechnęłam się. Przez parę minut siedzieliśmy w ciszy. Dostałam sms'a od Louis'a.
''Będę za tobą tęsknić. Mam nadzieje, że gdy wrócisz, nasze relacje się poprawią. Miłego lotu. Kocham, Louis xxx''
-Co jest?
-Sms od Lou.
-Co pisze?
-Że będzie za mną tęsknić, że mnie kocha, że ma nadzieje, że nasze relacje się poprawią. Nic ważnego.
-Wiesz, on chyba ciebie nadal kocha.
-Wiesz, nie rozmawiajmy o nim. A tak właściwie, to jak tam Vanessa.
-Nie najlepiej.-Przytuliłam go.
-Wiesz Zayn, przepraszam cię, ale chciałam zacząć sie szykować...
-Jasne, rozumiem. Już spadam.-Na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam na górę. Weszłam do łazienki i z szafki wyciągnęłam ręcznik. Rozebrałam się z piżamy, otworzyłam kabinę prysznicową i puściłam wody. Wzięłam długi, ciepły prysznic.
Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż, wysłuszyłam i wyprostowałam włosy. Ubrałam się w to. Była już 13.00, poszłam zrobić sobie późne śniadanie i czekałam na Danielle.
***
Dochodziła 15.00, własnie przyjechali. Liam zabrał moje walizki, a ja pozamykałam jeszcze okna. Danielle poszła do łazienki, a gdy wróciła, zamknęłam drzwi na klucz i udałyśmy się z stronę auta. Pojechaliśmy na lotnisko.
Po 30 minutach, byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta, Liam pomógł nam z walizkami. Weszliśmy do środka, gdzie spotkaliśmy fanki. Sporo ich było, prosiły Liama o zdjęcia. Z Danielle odeszłyśmy kawałek na bok.
-Bo się spóźnimy na odprawę...- Danielle zaczynała się fochać.
-Doba czekaj!-Podeszłam do fanek.
-To akurat nie jest najlepszy moment, poczekajcie parę minut. Liam pomoże nam z walizkami, pożegna się ze swoją DZIEWCZYNĄ i do was wróci! Ona jest chyba trochę ważniejsza w tym momencie!.-Okej, może trochę przesadziłam, no ale ludzie... My czekamy a te gadają jak nakręcone. Nie wyglądały przyjaźnie, chyba się troszeeeczke zdenerwowały. No ale nic, pociągnęłam Liama za rękę i poszliśmy dalej.
Nadszedł czas, Danielle i Liam długo się żegnali. Siedziałam na walizce, bawiąc się końcówkami włosów... Ej, no..Czemu ja nie mam chłopaka?! Jakos udało im się od siebie odkleić, pożegnaliśmy się i ruszyłyśmy na odprawe.
***
Po 30 minutach, siedziałyśmy w samolocie, usiadłam przy oknie, Danielle po środku, a obok niej jakaś starsza pani. Napisałam sms'a do taty. ''Jesteśmy już  w samolocie, kocham cie x'' Wyłączyłam telefon.
Wystartowaliśmy.
 Danielle spała, a ja słuchałam muzyki. Jak zasypiałam to tylko na parę minut, nie mogłam przestać myśleć o Louis'ie. Trochę żałowałam, że nie odpisałam mu na sms'a. Nie wiem czy cokolwiek do niego czuje, trudno powiedzieć. Nie widziałam go 2 lata, a tu nagle BOOM, pojawia się taki Tomlinson i  zmienia moje życie. Tak, zmieniło się trochę od kąd go poznałam. Sama nie wiem czy to źle, czy dobrze. Z jednej strony, nie chcę go znać, tak długo przez niego cierpiałam, a z drugiej chyba nadal coś do niego czuje. Nie wiem czy nazwałabym to miłością, za dużo przez niego przeszłam i trudno mi teraz powiedzieć. Nie chcę zrywać z nim kontaktu, to on był moją pierwszą, prawdziwą miłością i to z nim straciłam dziewictwo. To skomplikowane. Nie jestem dla niego miła, ale zostawił mnie, zerwał kontakt. Teraz miałam się go niego tulić i mówić jaka to jestem szczęśliwa, że znowu jesteśmy razem?
***
Po około 8 godzinach byłyśmy już na miejscu, zabrałyśmy podręczne walizki i wyszłyśmy z samolotu. Na lotnisku zabrałyśmy jeszcze te duże. Udałyśmy się do sali przy wyjściu głównym. W tłumie stał umięśniony mężczyzna z kartką w rękach, z naczymi imionami. Przywitaliśmy się, zabrał nasze walizki i weszliśmy do czarnego, dużego auta. Facet nie dużo się odzywał, z Danielle obserwowałyśmy co dzieje się za oknami.
-Która tu jest godzina?-Zapytałam Dani.
-A nie wiem właśnie.-Wzruszyła ramionami.-Przepraszam pana, która jest godzina?
-13.00.-Burknął.
-Dzięki...-Zmarszczyłam brwi.-Miluuutki.-Szepnęłam, a Danielle wybuchła śmiechem.
Po jakiś 10 minutach byliśmy pod hotelem. Duży koleś zabrał nasze walizki na wózek i weszliśmy do środka. Windą pojechaliśmy na 12 piętro. Tam znajdował się nasz pokój. Duży koleś, nazwijmy go ''Bob'' szczerze, bałam się zapytać o imie. Milutko to on nie wygląda, plus ten głos. Otworzył drzwi i walizki wprowadził do środka. Weszłyśmy do środka, pokój był świetny. Jasny, pastelowy i nowoczesny.  Bob stanął w drzwiach i powiedział ''Jutro po was przyjadę, poznacie Chrisa.'' i zamknął za sobą drzwi.
-Ja się go boje! Nie wiem jak ty.
-Ja chyba też.-Odpowiedziała Danielle.
 Rozglądnęłam się po pokoju. Stały w nim trzy łóżka, przy jednym były już walizki.
-O.-Wskazałam palcem na łóżko. W tym samym momencie, z łazienki wyszła  rudo włosa dziewczyna.
-Cześć, jestem Allison, będziemy mieszkać w 3, przez najbliższe dwa miesiące.
-Cześć, Phoebe.-Podałam jej rękę.
-Hej, jestem Danielle.
-Czy ty czasem nie jesteś dziewczyną Liama, z One Direction?
-Heh...Tak.
-Świetnie, ja jestem ich największą fanką!-Przewróciłam oczami.
-To będą męczące dwa miesiące i to bardzo...-Podeszłam do okna.
-A może pójdziemy coś zjeść? Na dole jest fajna knajpka.
-Jasne.
-Jestem za!-Windą zjechałyśmy na dół, gdzie zjadłam tortillę, z warzywami i kurczakiem. Popijałam wszystko sokiem. Danielle napisała sms'a do rodziców i :Liama.
***
Leżałam w łóżku. Postanowiłam odpocząć, byłam cholernie zmęczona. Allison opowiadała Danielle, jak to ona kocha One Direction. Starałam się jej nie słuchać. Wzięłam telefon do ręki i postanowiłam odpisać Louis'owi na sms'a. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co napisać. Napisałam ''Tak, ja też mam taką nadzieje x'' i wysłałam.
Resztę dnia spędziłam w łóżku.
_____________________________________________________
Mało tu chłopaków :'( No i krótki ten rozdział, kolejny będzie długi. Nie mam pomysłu co do tej ameryki więc następny rozdział będzie już w UK : ) I będzie dużo chłopców. Wydaje mi się że dodam dopiero pod koniec tygodnia.
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem będą minimalnie 3 komentarze, bo nie wiem czy mam dalej pisać bloga. Czy jest tu tylko z 10 osób czytającego go...Mój twitter- Malikowa64 xxx

5 comments:

  1. pisz, pisz ;3 Świetne, Świetne ^^

    Zapraszam, zapraszam na 10 rozdział ! xdd http://music-is-my-life-forever.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. Pisz dalej. Piszesz świetnie i twoje opowiadanie jest wspaniałe. ;D

    ReplyDelete
  3. Pisz pisz! Uwielbiam ten blog ;)

    ReplyDelete