Saturday 2 June 2012

Merry Christmas!



~25 Grudnia~
Była  wczesna godzina nad ranem, a ja nie mogłam w ogóle spać, bardzo bolał mnie brzuch, ale to pewnie przez okres. Siedziałam w ciepłej piżamie na łóżku, przy zapalonej lampce nocnej  i czytałam Harrego Pottera. Zza ściany słyszałam szepty i ciche śmiechy.
Po chwili do drzwi zaczął dobijać się mój mały braciszek. Z trudem udało mu się otworzyć drzwi. Wbiegł do pokoju, w swojej słodkiej piżamce w auta. Zatrzymał się na środku i uroczo uśmiechnął.
-Cześć.-Powiedział dość niewyraźnie i podbiegł w podskokach, bliżej łóżka.
-No cześć.-Ześlizgnęłam się na podłogę i kucnęłam obok niego.
-Idziemy otwierać prezenty?-Zapytał zajadając czekoladę. Pierwsza myśl? ''Rano a ten już wpierdala słodkie''.
-No jasne, chodź.-Wzięłam go na ręce i zeszłam na dół. Zaraz za nami stanęła Claire, a za nią ojciec.
-Otwieramy?-Spytał młody. Postawiłam go na ziemie, a on szybko podbiegł do choinki. Kucnęłam obok i pomogłam mu odpakowywać prezenty. Jakoś mnie to nie jarało. Może kiedyś, gdy byłam mała, gdy żyła mama. To moje pierwsze święta bez niej. Właśnie w takich chwilach, najbardziej odczuwam jej nieobecność. Tata też już pogodził się z jej odejściem. Trzeba żyć dalej...

Swoje prezenty odpakowałam w miarę szybko. Jack miał ich bardzo dużo, więc pomogliśmy mu je odpakować. Po minie stwierdziłam, że mu się spodobały. Z resztą ponad godzinę spędziliśmy w sklepie na wybieraniu mu prezentów.
Z Claire poszłyśmy zrobić naleśniki na śniadanie. Nalałam wszystkim soku pomarańczowego i usiedliśmy do stołu.
Zjedliśmy najważniejszy posiłek dnia bez pośpiechu. Z Claire umyłyśmy wszystkie naczynia, a tata z małym poszli na górę. Dokończyłam sok i  poszłam się ubrać w przyszykowane poprzedniego wieczoru ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż, włosy zaplotłam w kłosa, a grzywkę spuściłam po boku. Wpięłam jeszcze kokardkę i zeszłam na dół. Usiadłam sobie na kanapie obok Jacka i włączyliśmy jakąś bajkę. Była dopiero 10.20, a na obiad jechaliśmy do babci.
***
-Szykujcie się. Jedziemy.-Tata zaczął ubierać małego.Nie chętnie zwlekłam się z kanapy, pilotem wyłączyłam tv i poszłam do przedpokoju. Stopy wślizgnęłam w czarne koturny i założyłam na siebie płaszcz. Gdy byliśmy gotowi, wyszliśmy z domu. Claire zamknęła jeszcze drzwi na klucz. W aucie usiadłam na przednim siedzeniu.
Po 10 minutach, byliśmy już pod domem babci. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że w domu obok mieszka rodzina Tomlinsonów. Modliłam się żeby nie spotkać Lou, a co gorsza...Elżuni. Tak, z tego co mówiła mi Cher, Harry powiedział, że dziunia święta spędzała z rodziną Lou. Naprawdę nie chciałam jej spotkać i psuć sobie humoru. To jej mierzenie mnie wzrokiem mnie dobija. Chyba mnie nie polubiła. Szczerze? Vice versa.
Wysiadłam z auta i bardzo powoli, tak żeby nie zaliczyć gleby w butach, ruszyłam do drzwi. Zauważyłam jedynie że pod domem Louis'a stoi jego auto.  Zastukałam kołatką. Po krótkiej chwili, drzwi otworzyła nam babcia. Jak zawsze wyglądała cudownie jak na swój wiek. Eleganckie ciuchy, lekki makijaż, dobra kondycja i duży kok na głowie. Przywitaliśmy się z nią,  nie mogłam się od niej w ogóle oderwać. Kocham tą starą plotkarę, świetnie się dogadujemy. To ona zawsze pomagała mi w trudnych decyzjach. Między innymi, tymi związanymi z Lou. Na początku naszej znajomości i na końcu też... Ciężko uwierzyć, że to już 6 lat on naszego pierwszego spotkania na imprezie urodzinowej przyjaciela.

W jadalni czekał już na nas obiad. Usiedliśmy do stołu i w miłej atmosferze zjedliśmy posiłek.
Babcia i Claire zmyły wszystkie naczynia, a ja zrobiłam kawy.
Ciepłe napoje zaniosłyśmy do salonu i wygodnie rozsiadłyśmy się przy kominku. Nadal źle się czułam, ale już nie tak źle.. Babcia weszła na temat Lou.
-A wiesz kto wczoraj o ciebie pytał?-Uśmiechnęła się zadziornie.
-Kto?-Wzięłam łyka kawy.
-Louis.-Zakaszlałam głośno.
-Aha.-Próbowałam być obojętna.
-Nie mów że cię to nie obchodzi..-Claire szturchnęła mnie łokciem.
-Ha ha ha, nie! Ani trochę.-Powiedziałam stanowczo.-No dobra, co mówił???-Przypełzałam się bliżej babci.
-Pytał się kiedy u mnie będziesz i kiedy wracasz do Londynu. Był bardzo zainteresowany co do ciebie.
-I co mu powiedziałaś?-Oczy miałam wielkie jak piłeczki golfowe. 
-No to mu powiedziałam, że dziś na obiad przyjedziesz, a że do Londynu to nie wiem.
-Ciekawe, nagle się mną interesuje? Jak wróciłam z US to się do mnie słowem nie odezwał.-Wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem, ale był bardzo ciekawy.
-Hmm, a pokemona widziałaś?
-Kogo?-Babcia zrobiła minę w stylu "WTF"
-No jego nową laskę, nie wiedziałaś? Niby przyjechała, pewnie się przylizać rodzinie Louis'a na święta.-Zaśmiała się głośno Claire. Haha, boże jak ja kocham tą kobietę. Ona to potrafi podeprzeć na duchu.
-A nie widziałam, a co? Plastik?
-Ahahahaha, tapeciara w  chuj.-Zaśmiałam się.-O, przepraszam.-Znowu zaczęłam się śmiać.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę o różnych pierdołach, ale trzeba było się pomału zbierać.
-Idziemy?-Claire wstała z podłogi i poprawiła bluzkę.
-Mhm.-Łyknęłam ostatniego łyka kawy i wstałam.
Pożegnaliśmy się z babcią i wróciliśmy do auta. Kątem oka zobaczyłam, że pod domem Tomlinsonów nie było auta Louis'a. Czyżby po południowa przejażdżka z Elżunią?
W drodze powrotnej, gdy przejeżdżaliśmy obok TESCO, Claire wpadła na ''genialny pomysł''.
-Może zajedziemy na zakupy? Są Święta to i lubi pewnie mało.
-Chodźmy!-Jack zaczął skakać na pupie.
-Właściwie czemu nie.-Dodał tata i skręcił w lewo.
Na parkingu z łatwością znaleźliśmy wolne miejsce. Z ''kolejki'' wytargałam wózek i weszliśmy do sklepu. Wow! Taki wielki, a mało ludzi. Rzadko zdarza się to w TESCO.
***
Chodziliśmy między alejkami dość długo, z resztą po co pośpiech jak było tak mało ludzi. Koszyk był już w połowie wypełniony.
-Mama!-Jack zaczął ciągnąć Claire za rękaw.
-Tak kochanie?
-Ja chce ciuciu.
-Dobra to wy idźcie po słodycze, a ja pobiegnę do zamrażarek.
-Spoko.-Tak też zrobiliśmy.
Tata prowadził wózek, a ja rozmawiałam z małym, trzymając go przy tym za rączkę. Zapatrzyłam się na niego i nie widziałam gdzie idę.
-Uważaj!- Usłyszałam głos taty i podniosłam szybko głowę, ale było już za późno. JEB, Wpadłam na kogoś, wywróciliśmy się na regał z żelkami. Szybko je poprawiliśmy i stanęliśmy na przeciwko siebie.
-Eaa, przepraszam bardzo! Ja nie...-Zatrzymałam się. Przede mnę stał nie kto inny niż Louis.
-Nic się nie stało.-Wyszczerzył zęby.
-To ja was zostawię.-Chrząknął ojciec.
-O, dzień dobry panu.-Louis kiwnął ręką.
-Cześć młody.-Odjechał wózkiem na koniec alejki. Staliśmy w ciszy. Złapałam za rękę Jacka i miałam odejść kiedy Louis złapał mnie za nadgarstek.
-Zaczekaj!-Spojrzałam na niego.
-Aha, czyli teraz chcesz ze mną rozmawiać?
-To nie tak...-Spuścił wzrok
-A jak do cholery? Odkąd wróciłyśmy z Dan do Londynu, nie odezwałeś się do mnie ani JEDNYM słowem. Wiesz jak mi było nie fajnie?
-Ja wiem, czasem nie myślę... Na prawdę przepraszam cię za moje zachowanie. Wiesz dobrze że mam dałna, nie zawsze wiem co robię.-Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Tsss, boże jaki ty jesteś głupi. Dobra, nie ma sprawy.-Zaśmiałam się.
-Dzięki!-Uśmiechnął się.-A to kto?-Spojrzał w dół.
-To Jack. Pamiętasz, opowiadałam ci kiedyś, że ojciec zrobił dziecko innej.
-No mówiłaś.
-No, to dziecko to on, a ta inna to teraz jego żona. Nie wiem po kim poszedł, pewnie listonoszu.
-Słodki jest.-Kucnął obok Jacka i się uśmiechnął,  a on odwzajemnił gest.
-Po starszej siostrze oczywiście.-Śmiesznie ruszyłam brwiami.
-Prawda.-Podniósł się, przez chwilę staliśmy w ciszy, uśmiechając się do siebie. Postanowiłam przerwać ta niezręczną cisze.
-A jak tam dziecko z patologicznej rodziny?
-Kto?-Zmarszczył lekko brwi.
-Twoja dziewczyna.
-Ale ty wredna jesteś. Dobrze, bardzo dobrze. A jak ty z Zaynem.
-Co?!
-No przecież kręcicie ze sobą nie?
-Nieee? Nie ma żadnego Zayna i mnie. Nic nas nie łączy.
-Bo ja myślałem, bo Zayn...On cały czas o tobie mówi...
-Źle myślałeś. A teraz pozwól że już sobie pójdę.-Złapałam małego i odeszłam na koniec alejki, gdzie stał tata. Odwróciłam się jeszcze na chwilę za siebie. Louis zmierzał w moją stronę. Odwróciłam głowę, myśląc że mnie minie, ale on zatrzymał się obok mnie.
-Nom?
-Bo z chłopakami robimy imprezę na sylwestra i myślałem że może wpadniesz? Wszyscy będą.
-Okej, nie mam nic lepszego w planach.-Kiwnęłam głową.
-Napisze ci jeszcze co i jak.
-Spoko.
-To do zobaczenia!-Przytulił mnie mocno. Aha, fajnie. Co mu się tak nagle stało? Wyżuty sumienia, czy coś?
-Pa.
Znaleźliśmy Claire i poszliśmy do kasy. Zapłaciliśmy za wszystko. Zapakowaliśmy zakupy do auta i wróciliśmy do domu.
Starsi wypakowali wszystkie zakupy, Jack bawił się autami, a ja jak zwykle usiadłam przy laptopie.
Strony plotkarskie, Facebook, YouTube i oczywiście Twitter. Coś mnie naszło na napisanie tweeta.
 ''Byliście kiedyś w sytuacji kiedy ktoś był dla was całym życiem, ale was nie chciał? Ja właśnie w takiej jestem.''
Było dużo retweetów, ale jeden zaciekawił mnie najbardziej. Lou'ego mianowicie. Nawet nie wiedziałam że mnie śledzi na tt. Po przeczytaniu tego, doznałam lekkiego szoku.
''Taa, nie najafniejsze uczucie..'' 
Postanowiłam jednak, nie przejmować się tym i iść spać. Wzięłam prysznic, umyłam zęby,  wykremowałam twarz, a ciało nasmarowałam masłem brzoskwiniowym. Położyłam się do łóżka. Poczytałam jeszcze książkę, pogadałam przez telefon z Cher i Astonem o różnych pierdołach. Tata przyniusł na do pokoju herbatę.
-Proszę skarbie.-Położył ją na szafce nocnej.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Odwrócił się i udał do drzwi.
-Tato!
-Tak?
-Możemy jutro jechać na cmentarz?
-No jasne..Śpij dobrze.
-Wzajemnie.
Poszłam spać. Było dość wcześniej, ale byłam zmęczona.
Zanim zasnęłam, minęło trochę czasu. Zastanawiałam się nad swoim życiem, a szczególnie nad Niallerem, Zaynen, Lou'm i Astonem.
Hmm, co do farbowanego blondyna, myślę że się tylko we mnie zauroczył.
Aston już chyba sobie odpuścił. Zrozumiał że możemy być tylko przyjaciółmi.
Ale Zayn, bałam się że on na poważnie się we mnie zakochał... Prawie codziennie do mnie wydzwaniał, sms'ował i pisał na tt. Na serio się uwziął, błam się że liczył że coś miedzy nami będzie.
Co do Lou, wiedziałam tylko że nadal go kocham i byłam mega zazdrosna o Elżunie. Powinnam dać sobie spokój, ale nie umiałam. Za bardzo go pragnęłam.
__________________________________________________
Wiem że dużo się tu nie dzieje, ale mam blokade i nie potrafie nic napisać : /  W kolajnym rozdziale pojawi się więcej chłopaków i postaram się by był ciekawszy.
Co powiecie na  4 komenatrze do nowego rozdziału? Pozdrawiam x

6 comments:

  1. spokojnie damy rade 4 komy :D .
    A rozdział jest dobry i nie mów że nie! :). Xx

    ReplyDelete
  2. Wow. Rozdział jest super. I nie mów mi tu, że masz blokadę a jeśli tak to i tak świetnie piszesz.

    ReplyDelete
  3. Boski! Chce następny :D

    ReplyDelete
  4. Boski ! .
    Masz talent ; )
    Czekam na następny ; **

    ReplyDelete
  5. Z niecierpliwościa czekam na następny. A tak wg to fajny rozdział :)

    ReplyDelete
  6. Chce nastepny! Zawalisty rozdział :)

    ReplyDelete