Wednesday 6 June 2012

Party Hard

~31 Grudnia~
Było dość wcześnie rano gdy wyjechałam z Doncaster. W Londynie byłam o dziesiątej. Z chłopakami ustaliliśmy, że dziewczyny wpadną do mnie żeby przygotować się na imprezę.
Cher dzwoniła poprzedniego dnia i mówiła że będą o pierwszej.
Rozpakowałam wszystkie ciuchy, większość z nich wpakowałam do pralki i nastawiłam pranie.
Lodówka była pusta, same drzemy, jajka, ketchupy i inne mało potrzebne w tej chwili duperele. Zapasy Tessi też były już dawno opróżnione. No nic, trzeba było iść do sklepu.. Z wieszaka ściągnęłam duży, gruby sweter i nałożyłam go na siebie. Ubrałam kozaki, a do kieszeni schowałam portfel. Do uszu wsadziłam słuchawki i puściłam muzykę. Zamknęłam drzwi na klucz i powolnym krokiem ruszyłam do sklepu oddalonego o 10 minut. Nie powiem, było zimno, wszędzie pełno śniegu, ale nie spieszyło mi się.
Zanim się obejrzałam, byłam już pod sklepem. W wejściu złapałam za koszyk i weszłam do środka.
Zrobiłam spore zakupy i obładowana wróciłam do domu. Rozpakowałam kupione rzeczy i poukładałam w odpowiednie miejsca. Dałam jeść Tessi i sama też coś sobie zrobiłam.
Ktoś zadzwonił do drzwi, spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, 13.00. Z pełną buzią poszłam otworzyć drzwi, przed którymi stały dziewczyny.
-Jakie punktualne.-Wyszczerzyłam zęby i wpuściłam je do środka.-A co macie?-Wzrok skupiłam na wielkim kuferku i dwóch torebkach.
-Kosmetyki i sukienki.-Danielle przytuliła się do mnie i pocałowała lekko w policzek. Po niej to samo zrobiła Cher.
-Chcecie coś do picia?-Zamknęłam drzwi na klucz.
-Nie, nie.
-No to jazda do góry.-Pobiegłyśmy po schodach do łazienki. W czasie gdy Cher brała prysznic, z pokoju zabrałam ciuchy na imprezę. Po blondynce, szybki prysznic wzięła Dan, a ja zaraz po niej. Z mokrymi włosami, obwinięte jedynie ręcznikami, biegałyśmy po całej łazience. Wysuszyłyśmy szybko włosy i uczesałyśmy się na wzajem. Danielle miała idealnie proste włosy, Cher loki, a ja lekkie fale.
Zrobiłyśmy sobie makijaż i ubrałyśmy się. Efekt końcowy? BOMBA!
Dani wygląda świetnie, czerń ze złotymi dodatkami świetnie do niej pasuje. Do tego złoty makijaż.
Cher pokazała nam się jako druga. Sukienka podkreślała jej idealną figurę, a makijaż pasował idealnie!
Chociaż wszyscy mówią, że mam świetne kształty, nie podobam się sobie więc wybrałam luźną sukienkę z dodatkami. Do tego miałam mocniejszy make up.
Stałyśmy tak przed lustrem, komplementując sobie na wzajem kiedy zorientowałyśmy się, że była już 19.40.
Zadzwoniłyśmy po Liama, który był pod moim mieszkaniem po jakiś 20 minutach.
Do miseczki wsypałam jeszcze jeść Tessi, zmieniłam wodę i wyszliśmy z domu. Usiadłam na tylnym siedzeniu, obok Cher. Na dworze, namiętnie padał Śnieg.
Przez całą drogę dyskutowałam z Paynem.
Podjechaliśmy pod dom chłopaków. Jeszcze nigdy tam nie byłam. Liam zaparkował auto pod wielkim budynkiem, wyszliśmy z auta i udaliśmy się do drzwi.
Z wielkiego holu było słychać śmiechy i głośną muzykę. Ściągnęłam czarną marynarkę i weszłam w głąb mieszkania. Wnętrze było ogromne, z tego co mi opowiadali to wiedziałam że są trzy łazienki, parę sypialni itp.''Będzie parę osób'' Taaa, takie tam około 90 ludzi. Nic takiego...
Stanęłam na środku dużego salonu i zaczęłam rozglądać się do okoła. Skąpe ciuszki, kocie ruchy, kilogramy tapety, pot, głośno muzyka..Nie no, fajnie! Prześliznęłam się przez balangowiczów na koniec sali. Jak się okazało byli tam organizatorzy imprezy.
-Mała impreza, widzę właśnie jaka mała!-Zaśmiałam się i przytuliłam do siebie najbliżej mnie stojącego blondyna.
-E, no nie koniecznie przewidywaliśmy tyle osób.-Pocałował mnie w policzek. Przywitałam się z resztą ekipy.
-A Zayn gdzie?-Rozglądnęłam się wokół siebie.
-W łazience, na górze.-Liam pocałował Danielle w czoło.
-Aww, jakie słodziaki! Dobra idę się przywitać z Zaynem.-Przecisnęłam się jakoś przez zupełnie nieznane mi osoby. Impreza dopiero się zaczynała, z czasem miało być ich więcej... Weszłam po schodach. Zakukałam do drzwi łazienki w których jak mi powiedziano był Zayn.
-Tak?
-Cześć, to Phoebe.-Szybko otworzył mi drzwi.
-Hej!-W jego oczach było widać promyki. Przytulił mnie i chciał pocałować w usta, ale się odsunęłam.
-Nie mogę cię pocałować?!-Zapytał zawiedziony.
-Możesz, jasne że możesz...Ale obawiam się że dla ciebie to coś innego niż dla mnie.-Spuściłam wzrok.
-To znaczy?-Złapał mnie za rękę.
-Chyba powinniśmy pogadać.-Podniosłam głowę.
-Chodźmy do mnie do pokoju.-Powiedział zdezorientowany. Weszliśmy do pomieszczenia i usiedliśmy na łóżku Zayna. Zapadła niezręczna cisza którą ja jakoś musiałam zakończyć. Obróciłam się do niego przodem i zaczęłam. Było mi naprawdę ciężko.
-Bo ja ci się podobam tak?
-Tak...
-Wiesz że nie będziemy razem. Powinnam dawno z tobą o tym porozmawiać.
-Domyśliłem się. Tylko że ja się w tobie zakochałem i to tak na serio zakochałem.-Złapał mnie za rękę.
-Zayn, ja wiem... Po prostu zakochałeś się w nie tej osobie. Nie darze cię tym samym uczuciem...Chciałabym, ale nie potrafię.-Przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam.-Przepraszam.-Szepnęłam mu do ucha.
-W porządku, nie mogę cię przecież zmusić. Chcę żebyś była szczęśliwa, a skoro ze mną to nie możliwe to szkoda, ale uszanuję to.-Odchylił się.
-Lubie cię, Zayn.Jesteś dla mnie bardzo ważny. Zostańmy proszę przyjaciółmi.-Wzrok wbijałam głęboko w okno.
-Jasne...-Szepnął i wyszedł z pokoju. Przez dłuższą chwilę oglądałam płatki śniegu, zamieniające się w krople wody, na oknie. Było mi cholernie źle że pozwoliłam dopuścić do tego żeby się we mnie zakochał. Powinnam uprzedzić go na samym początku, a ja głupia czekałam na nie wiem  co. Jego smutne oczy doszczętnie mnie dobiły. Było mi go tak bardzo szkoda. Z drugiej strony, nadal kochałam Loui i nie mogłam być z kimś innym. Nie mogłam...Nie mogłam być z kimś kogo najzwyczajniej nie kochałam! Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. Kurde,no! Na dole Impreza a ja siedzę tu i płacze bo zrobiłam coś co powinnam?!Pomyślałam w głowie. Podeszłam do wiszącego na ścianie lustra. Przetarłam lekko dolne powieki i policzki od łez. Głośno westchnęłam i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach natknęłam się na Hazze.
-Co ty mu zrobiłaś?-Zapytał zdenerwowany.-Wybiegł z domu bez słowa.
-Nic mu nie zrobiłam.-Ominęłam go i zeszłam do chłopaków.
-Płakałaś?-Louis złapał mnie za nadgarstek.
-Nie...-Spuściłam wzrok.
-Przecież widzę!-
-Nic mi nie jest. Widzę że przybyło parę osób.-Wymusiłam uśmiech.
-Taaaaak! Bawmy się, bawmy!!!-Niall zaczął skakać wokół swojej osi.
-Napijesz się może czegoś?-Zaproponował Louis.
-Tak...Jasne.
***
Przez pierwszą godzinę było dość sztywnie, przynajmniej dla mnie. Chodziłam po całym domu z drinkiem w tą i z powrotem, rozmawiając przy tym z osobami które znałam. Wszyscy wokół mnie tańczyli i śmiali się. Zayn nadal nie wrócił z...Właściwie nie wiedziałam gdzie poszedł. Z nudów usiadłam na dużym, pistacjowym fotelu. Nie dane mi było posiedzieć, bo przede mną stanęła Eleanor.
-No hej!-Wystawiła przed siebie rękę, w której trzymała szklankę z ładnym, kolorowym drinkiem. Jakaś ty miła, fak ju!
-Nie dzięki. Nie skończyłam jeszcze tego.-Majtnęłam ręką w której miałam szklankę z resztką drinka.
-Dobra lecę się bawić.-Uśmiechnęła się.
-Leć.-Powiedziałam bez uczuciowo. Szybko zniknęła między tańczącymi parami. 
Po paru minutach podszedł do mnie Louis.
-Zgubiłeś dziewczynę?-Wciągnęłam ostatni łyk drinka, przez słomkę. 
-Nie. Muszę z tobą poważnie porozmawiać!-Podał mi rękę. Pustą szklankę odstawiłam na stolik stojący obok mnie i podciągnęłam się do góry. Tomlinson pociągnął mnie za sobą do pokoju. Nigdy w nim jeszcze nie byłam. Był spory, na szaro niebieskich ścianach wisiało dużo ramek. Jedna z nich przykuła szczególnie moją uwagę. Na zdjęciu byłam ja i Louis na imprezie, na której się poznaliśmy. Zrobiło mi się tak jakoś ciepło w sercu. Nie wiedziałam że zatrzyma nasze jakiekolwiek wspólne zdjęcie.
Loui usiadł na brzegu łóżka i poklepał miejsce obok. Dosiadłam się i słuchałam co ma mi do powiedzenia.
-Wiesz, chciałem wyjaśnić ci co łączy mnie i Eleanor.
-Co tu wyjaśniać... Jesteście ze sobą, kochacie się, end of the story.
-No właśnie nie.-Dłonią przejechał po czole.-Bo wiesz że często popełniam różne głupstwa?
-No wiem i co?-Nie wiedziałam do czego dąży.
-Bo ja nie jestem z Eleanor, to znaczy jestem, ale nie jestem. Kiedy cię zostawiłem i zacząłem chodzić z El, myślałem że ją kocham ale po pewnym czasie uświadomiłem sobie że to tylko zauroczenie. Zerwałem z nią. Potem spotkałem ciebie na weselu Danielle i Liama i wszystko wróciło...-Zaciął się.-Wszystko! Nasze pierwsze spotkanie, wspaniałe chwile, zerwanie z tobą. Uświadomiłem sobie jaki popełniłem błąd i że nadal cię kocham, że nigdy nie przestałem...Ale ty mnie nie chciałaś, starałem się ale ty nadal mnie nie zauważałaś. Jak z Danielle byłyście w US, managerowie załatwili mi ustawkę z Eleanor. Bo wiesz, ona jest początkującą modelką.
-Hahahaha, modelką?-Wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem.-Przepraszam, kontynuuj.
-I żeby było o nas głośniej, zgodziliśmy się. Pomyślałem że to dobry pomysł, może będziesz zazdrosna i jakoś znowu się zejdziemy. Moja rodzina wiedziała, chłopcy wiedzieli, prosiłem żeby nie mówili Dan i Cher bo pewnie by ci powiedziały, a ja...Sam nie wiem co sobie myślałem.Wczoraj dzwoniłem do Managera, nie chcę już dużej udawać, bo kocham ciebie. To o tobie myślę przed snem i zaraz po przebudzeniu. To było głupie, dlatego przepraszam. Jeśli mnie nie kochasz, to rozumiem.-Oczy napełniły mi się łzami, które pojedynczo skapywały mi z oczu, Louis szybko je wytarł. Było mi ciężko cokolwiek wydukać, byłam w mega szoku.
-Louis, ja...Ja nie wiem czemu cię wtedy odrzuciłam, chyba się bałam. Byłam załamana gdy mnie zostawiłeś i bałam się że znowu to zrobisz. Jak chciałam do ciebie wrócić,ale okazało się że jesteś z Eleanor. Jeszcze nigdy nie kochałam nikogo tak jak ciebie! Chciałabym zacząć od nowa, bo chyba nie umiem bez ciebie żyć.
-Naprawdę??
-Naprawdę!-Wykrzyczałam z bananem na twarzy. Lou cały uradowany namiętnie mnie pocałował.
Zeszliśmy na dół. Oboje się bardzo cieszyliśmy. Akurat leciała piosenka Jessie J, Laserlight.  Zatańczyliśmy i podeszliśmy do reszty przyjaciół. Zayn już wrócił, stał przymulony obok Harrego.
Pogadaliśmy chwilę, popiliśmy i poszliśmy tańczyć.
***
10,9,8,7,6,5,4,3,2,1!!!-Wszyscy staliśmy na ogrodzie. Śmiechy, fajerwerki, alkohol.Było świetnie!

-Ten rok będzie stanowczo lepszy od poprzedniego!-Louis objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
-Tak, zapowiada się na lepszy.-Szczerze się uśmiechnęłam.
Pośmialiśmy się chwilę i wróciliśmy do środka. Byłam już nieźle napita ale nie odmówiłam kolejnego drinka.
W końcu to sylwester, kiedyś się wytrzeźwieje.
Harry z Niallerem wypili o wiele za dużo. Niall zaczął tańczyć macarenę a Harry śpiewał piosenkę o bananach. "Banany są dobre, banany cie lubią, banany są żółte, miłe i długie!!!'' Cher i Zayn nieźle wstawieni dołączyli się do nich i wykonywali dzikie tańce. Louis nie chciał być gorszy i dołączył się do nich. Myślałam że nie wyrobie tam ze śmiechu. Jedyni normalni, a mianowicie Dan i Liam, siedzieli sobie na kanapie. Brązowo włosy prawie płakał na samą myśl że następnego dnia rano, trzeba będzie posprzątać cały ten syf.
***
Było około piątej nad ranem, większość balangowiczów wróciła do swoich domów, zostało ich może z 10.. Zayn i Niall już dawno spali, Harry i Cher chyba też bo nigdzie ich nie widziałam.
-Lou, jestem zmęczona.
-Chodź na górę.-Tak też zrobiliśmy.
-Masz tu moją koszulkę, idź weź prysznic.-Zabrałam luźną bluzkę Lou'ego i ręcznik. Biżuterię odłożyłam na szafkę i udałam się do łazienki. Właściwie nie wiedziałam gdzie jest. Weszłam do pierwszego lepszego pomieszczenia. I BUM! Nie trafiłam... Przez przypadek znalazłam się w pokoju Hazzy. Uprawiał dziki seks z moją przyjaciółką.
-O kurwa, sorry!-Przestali i przeszyli mnie wzrokiem na wylot.
-Heeheee, nie wiecie może gdzie jest łazienka?-Strzeliłam buraka.
-Na lewo.-Opowiedział Harry.
-Dzięki, to ja już nie przeszkadzam.-Wycofałam się i tym razem trafiłam do łazienki. Włosy związałam do góry przy pomocy gumki, którą znalazłam przy zlewie. Wzięłam prysznic i wyszłam na puchaty dywanik. Wytarłam ciało, od którego szła ciepła para. Zęby umyłam pierwszą lepszą szczoteczką. A tam, nikt nie zauważy.Resztki makijażu zmyłam zmywaczem. Zapewne należał do Danielle, która często nocowała u Liama.
Nałożyłam na siebie dolną partie bielizny i koszulkę Lou. W rękę złapałam sukienkę i wróciłam do pokoju. Louis stał owinięty ręcznikiem. Spojrzałam na niego pytająco.
-Wziąłem prysznic w drugiej łazience.
-Aaa..-Podniosłam głowę. Sukienkę odłożyłam na krzesło stojące przy biurku. Chłopak z komody wyciągnął bokserki i wyszedł z pokoju. Po niecałej minucie wrócił już z nimi na sobie.
-Emmm, no wiesz! Mogę spać na podłodze ale wolałbym z tobą.
-Masz dzisiaj szczęście bo ja też bym tak wolała.-Tomlinson jak na rozkaz wskoczył do łóżka i poklepał miejsce obok siebie. Wywróciłam tylko oczami i wyłączyłam światło. Położyłam się obok niego, na plecach i chciałam zasnąć bo byłam strasznie zmęczona!
-No przytuuuuul!-Oburzył się Louis.
-Haha, wiedziałam.-Wtuliliśmy się w siebie, swoje nogi wplotłam w jego.
-Dobranoc.
-Dobranoc Phoebe.-Zaczął bawić się moimi włosami aż zasnęłam. Miło było leżeć obok niego i czuć się tak jak kiedyś, tak bardzo ZAJEBIŚCIE! :')
_____________________________________________
Nie wiem czy wam się podoba.. Chyba nie jest taki zły.
 Przepraszam za błędy.
KOMENTARZE MILE WIDZIANE. : )
EDIT: Mam nowego twittera, @DomiMarchewka. Follow me! xxx


7 comments:

  1. Świetne!!!♥Domi pisz następne.Czekam z niecierpliwością...

    ReplyDelete
  2. geniusz !! oni są mega słodcy ... wszyscy ale szkoda mi zayna się chłopak wycierpi
    http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/06/rozdzia-4.html?showComment=1339086175408#c8269382403704316707

    ReplyDelete
  3. Boski :D I chce juz nastepny :)

    ReplyDelete
  4. Zajebis*e ! .
    Kocham to opowiadanie ! .
    Czekam do następnego <3

    ReplyDelete
  5. Świetny! Dodawaj nastepny :)

    ReplyDelete
  6. Wow : O
    Bossskie ! . <3
    Dodaj następny ;**

    ReplyDelete
  7. Genialne ! . <3
    Dodaj następny , pliss :D

    ReplyDelete