Saturday 23 June 2012

''Adios my bitches''


Rano obudziły mnie promienie słoneczne, przebijające przez ciemne zasłony. Powoli się rozciągnęłam i dłońmi przejechałam po twarzy. Piekielnie bolał mnie łeb i bardzo chciało mi się pić. Wzrokiem wędrowałam po ścianie, stojącej na przeciwko mnie, w poszukiwania zegara. Dochodziła trzynasta. O boże! Jak ja długo spałam!Z wielką niechęcią wstałam z łóżka. Przeglądnęłam się w wielkim lustrze, obok łóżka. Jezus Maria! Oh well... Moje niesforne, długie włosy związałam do góry. Biodra wślizgnęłam  w pierwsze lepsze spodnie od piżamy Tomlinsona, które leżały na brzegu łóżka.Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę łazienki, przed którą spotkałam Danielle. 
-Cześć.-Mruknęłam.
-Kac?
-Straszny.-Ziewnęłam.
-Dać ci tabletkę?
-O tak, jakbyś mogła!-Pobiegła na dół, do kuchni, a ja weszłam do łazienki. Twarz przemyłam lodowatą wodą, a zęby wyszczotkowałam tą samą szczoteczką co poprzednio. Czyja ona wgl. jest?
Na bosaka, poczłapałam na dół. Z tego co się zorientowałam, w pomieszczeniu siedzieli wszyscy. Salon był w idealnym stanie. Ani śladu po imprezie. Podbiegł do mnie Blondyn i dał mi wielkiego Horan Hug. Co za przylepa.  Stoję, Niall się przytula. Jem, Niall się przytula. Idę, Niall się przytula. To takie kochane..
-Cześć śpiąca księżniczko! Nawet nie pomogłaś nam sprzątać.-Harry wykrzyczał mi do ucha.
-Już nigdy z wami nie pije!-Zignorowałam to co powiedział.
-Masz!-Danielle podała mi zbawienie.
-Bóg zapłać dobra kobieto!-Połknęłam tabletkę i popiłam wodą.-Zaraz chyba umrę.-Wymamrotałam pod nosem i usiadłam na dużej kanapie między Cher i Loui.
-Nie rozpaczaj tak już.-Zaśmiał się Niall.
-Ty się nie odzywaj! Przy okazji, ładnie tańczysz!-Podniosłam brew.
-To znaczy???
-Łoho!-Krzyknęłam przez śmiech.-Już nie pamiętasz? Współczuje chłopie.
-Ej! Co ja robiłem?!-Zerwał się z kanapy.-Chłopaki?-Zaczął biegać po całym pokoju. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra siadaj świrze!
Harry i Cher co chwilę posyłali mi złowrogie spojrzenia. Zakładam że chodziło im o moją nocną akcje.
Posiedzieliśmy chwilę, ale chłopcom zachciało się jeść. Cher z Danielle zrobiły naleśniki. Mogłam im pomóc, ale nie miałam sił. Zjedliśmy przy wielkim stole, idole nastolatek poszli się ogarnąć, a my zmyłyśmy naczynia. 
Danielle pożyczyła nam jakieś ciuchy, które miała ponieważ często spędzała noce u Liama. Założyłam na siebie długie, czarne leginsy i biały, szeroki sweter. Wytuszowałam mocno rzęsy i zeszłam na dół. Chłopcy kłócili się o pilota, a Niall wcinał pączki. Ten znowu je.
Oklapnęłam na kanapie, na której od razu zjawili się chłopcy.  Harry z Niallem zaczęli się na mnie rzucać i gilgotać. Zaczęłam się szarpać i śmiać, co było oczywiście nie kontrolowane.
-Jeszcze wam nie przeszło?-Wydarłam się przez śmiech.  Po paru minutach tortury ustały. Poprawiłam włosy, podkuliłam kolana i wtuliłam się w tors Lou, a on objął mnie ramieniem.
-Yyy? Czy ja czegoś nie wiem?-Harry spojrzał na nas krzywo.
-Ym, byłeś taki pijany, że i tak nic by do ciebie nie dotarło!-Mrugnął Louis.
-Od dziś musisz się nim dzielić, bejbeee!-Wyszczerzyłam zęby. Louis przytulił mnie mocniej i zaczął ''smyrać'' po ramieniu. Zayn siedział na wprost mnie, bolał mnie jego widok, nie będę ukrywać. Widziałam że go zraniłam, sposób w jaki na mnie patrzył był zupełnie inny, od tego poprzedniego. Widać było smutek, żal i ból. Nie wiedziałam że aż tak mu zależy. Nie mogłam nic zrobić, nie będę chodzić z kimś, do kogo nic nie czuje. Musi się z tym pogodzić.
-Nie chce mi się jechać...-Jęknął Liam sam do siebie.
-Gdzie???-Danielle odkleiła się od niego.
-A no bo my wam nie mówiliśmy. Parę dni temu dowiedzieliśmy się, że jedziemy w trasę.-Powiedział spokojnie Daddy.
-Co?! Kiedy? Na ile i gdzie?-Jego dziewczyna szybko się zerwała.
-No...-Zaczął Liam, ale mu przerwano.
-Za tydzień. Po całej Europie. Na cały miesiąc.-Dokończył za niego Niall.
-Fajnie że nam powiedzieliście!- Cher zdenerwowana, wstała i pobiegła na górę, a za nią Hazza.
Danielle spojrzała na Liama i pokiwała głową. Usiadła na drugim końcu kanapy. Zapadła melancholijna cisza. Było trochę sztywno. Postanowiłam przerwać tą szopke.
-Pfff! Przynajmniej sobie od was wszystkich odpocznę..-*Mina w stylu Bitch please* Jako jedyny zaśmiał się Blondas.
-Aha...-Podskoczyłam brwiami-Nie? Nikt?-Pokiwałam głową.-Taaaaki tam suchar.-Przeciągnęłam. 
Dopiero się zaśmiali. Jaki zapłon...
-Dobra, to co dzisiaj robimy?-Louis skierował się do mnie.
-Nie wiem.-Wzruszyłam ramionami.
-A może obejrzymy jakiś film?-Zaproponował Zayn.
-Wiesz dobrze że wszystkie oglądaliśmy.-Powiedział Niall, po czym dodał, nieco głośniej-Ale Phoebe ma dużo!-Loui i Zaynowi, pomysł widocznie się spodobał. Przewróciłam oczami.
-Dobra.
-Thank you very much.-Powiedział Horan z irlandzkim akcentem. Chłopcy pobiegli się ubrać, a ja poszłam do pokoju Loui, zabrać wczorajsze ubranie. Gdy zeszłam na dół, Zayn z Niallerem byli gotowi, tylko Louis gryzmolił się jak mucha w smole. Ile można czekać.
Usiadłam na pierwszym schodku i oparłam głowę o poręcz. Po 10 minutach, raczył zejść na dół. Na ramieniu miał nie wielką, męską torbę. W trójkę, spojrzeliśmy na niego pytająco. 
-E, no co?-Zapytał zdziwiony, gdy zorientował się że się na niego gapimy. 
-Aha, Phoebe, śpię dziś u ciebie! Chyba nie masz nic przeciwko?-Pocałował w policzek.
-Okej, fajnie!- Ucieszyło mnie to, ale obok mnie stał przymulony Mulat. Czułam się winna, chociaż wiedziałam że nic nie zrobiłam i jak każdy miałam prawo być szczęśliwa  Danielle, Liam, Cher i Harry woleli zostać w domu. Pożegnałam się z nimi i wróciłam do chłopaków. Stopy wślizgnęłam we wczorajsze, wysokie buty, a przez rękę zarzuciłam czarną marynarkę. Wyszliśmy z wielkiego domu, przed którym stało kilka fanek. Chłopcy zrobili sobie parę zdjęć z dziewczynami. Niektóre witały mnie miłym spojrzeniem, a niektóre wręcz przeciwnie. 
Do domu pojechaliśmy autem Lou, usiadłam na przednim siedzeniu, obok mojego chłopaka, a Horan z Malikiem, usiedli z tyłu. Przez całą drogę słuchaliśmy muzyki. 
Przed domem jak zwykle musiałam spotkać panią Ferguson. Wynosiła właśnie śmieci, czytaj 'Szpiegowała sąsiadów' Ta kobieta nie ma chyba życia prywatnego.
-Kolegów zaprosiłaś? Ciekawe co będziecie tam robić...-Zmierzyła ich wzrokiem.
-Szczęśliwego Nowego Roku, pani Ferguson!!!-Wydarłam się w jej stronę, co wywołało głośny śmiech u chłopaków.
 Z kopertówki wygrzebałam klucze do domu i otworzyłam drzwi. Chłopcy tak często przebywali u mnie że zachowywali się jak u siebie. Zrzucili z siebie kurtki i pobiegli w głąb mieszkania. Niall niemal że się nie zabił, ale co tam.. Pobiegł dalej.
Ummmm, okej. 
Z obolałych stóp pozbyłam się wysokich szpilek i nałożyłam wygodne kapcie. Klucze rzuciłam na szafkę i weszłam do środka. Chłopcy rozsadowili się na kanapie i włączyli Xboxa . Miło się zapowiada dzień, chuj im w dupę.
Pobiegłam do pokoju, przebrać się w dresy i jakąś wygodną  bluzę. Pootwierałam lekko okna na piętrze, bo było duszno i wróciłam na dół.
-Co robicie?-Zero odpowiedzi tylko jakieś krzyki związane z grą.-Co robicie?-I znowu nic.-Kurwa, czy ja jestem niewidzialna?-Jęknęłam pod nosem. Poszłam zmienić żwirek w kuwecie Tessi, zmieniłam wodę i nałożyłam jej ''mini fileciki'' które ostatnio reklamowali.. Zjadła wszystko ze smakiem i popiła. Wróciłam do salonu, a kicia poczłapała za mną, nie wydając przy tym żadnego odgłosu. Stanęłam na środku pokoju.
-Zamawiam pizzę, jaką chcecie?-Sięgnąłem po telefon.
-Z kurczakiem!
-Pepperoni
-Owocami morza!!-wykrzyczał Niall.
-Okeeej.Y, czym?-Wybrałam numer do pizzeri.
-Owocami morza.-Powiedział oschle.
-Fuj-Zaśmiałam się i przyłożyłam do ucha słuchawkę. Zamówiłam cztery pizzę i podałam adres. Usiadłam na parapecie, uchyliłam okno i zapaliłam papierosa. Zayn, przyszedł się przyłączyć. Z kieszeni wyjął pudełko papierosów i zapalił jednego. 
Zaczął coś mówić o pogodzie, w tym samym czasie zaciągnęłam się i wypuściłam dym prosto na jego twarz. Zaczął kaszleć, a ja zachichotałam.
-Palenie szkodzi, Zayn. Pamiętaj na przyszłość. Taka mała rada.-Powiedziałam z powagą. Zayn tylko się zaśmiał. 
Oprałam się o szybę. Zauważyłam chwiejącą się postać, zmierzającą w stronę moich drzwi. Po chwili zorientowałam się ze to Vanessa.  Wait, what? Van?! Co ona tu robi?
-Twoja dziewczyna idzie.-Wypaliłam.
-Yyy, kto?
-Vanessa.-Zeskoczyłam z parapetu i pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam je powoli i wpuściłam, niewyraźnie wyglądającą Van do środka. 
-Cześć.-Powiedziałam zdziwiona jej wyglądem. Miała brudne ciuchy i rozmazany makijaż.-Wszystko w porządku?-Nic nie opowiedziała. Spojrzała na mnie z ironią i z całej siły dała mi z liścia. Jeszce nigdy od nikogo nie dostałam, czułam jakby ktoś zdarł ze mnie skórę. Ma dziewczyna siłę. Jęknęłam z bółu i pomasowałam się po piekącym miejscu.
-Pojebało cie?!-Chłopcy jak na znak, przybiegli do przedpokoju. Byli zdezorientowani całą sytuacją.-Co ci kurwa odbiło!!! 
-Nie udawaj że nie wiesz!-Złapała mnie za ramiona i zaczęła szarpać, bez pohamowań. 
Louis z Zaynem zaczęli się wydzierać i odciągnęli ją ode mnie. Niall stał wystraszony i wpierdalał chrupki. Nie bałam się, byłam tylko zdziwiona. Nie miałam pojęcia o co chodzi. 
-Co ty kurwa wyprawiasz?-Zayn mocno nią potrząsnął. Podeszłam bliżej. 
-Brała.-Powiedziałam spokojnie, a ta znowu zaczęła chamsko się śmiać. 
-No i chuj cie to obchodzi! I nie udawaj że nie wiesz o co chodzi...Pfff, ukradłaś mi chłopaka, suko!!!-Zaczęła się szarpać, ale chłopak był silniejszy. Czyli o to chodzi, o niego. Przecież to dla mnie z nią zerwał.
-Nie ukradłam ci go, dziewczyno! Zayn jest singlem!-Wykrzyczałam jej w twarz. 
-O..-Uspokoiła się.-Sorry-rzuciła od nie chce mi się.
-Wiesz co, po prostu wyjdź.-Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi.
-Słuchaj, ja nie wiedziałam.
-Do widzenia, miłego dnia!-Złapałam ją za ciuchy i wypchnęłam za drzwi. 
Zamknęłam na klucz i nie zważając na osłupiałych chłopaków wróciłam do salonu. Przejrzałam się przelotnie w lustrze. Czerwone ślady palców na policzku. Zajebiście.
Chłopcy byli zszokowani całą tą scenką, ale ja nie specjalnie. Nic mi się nie stało więc po co miałam przeżywać.
Po dość krótkim czasie, przyszła nasza upragniona pizza którą wszamaliśmy a parę minut. Obejrzeliśmy jakiś film, bodajże Królewna śnieżka i łowca z Kristen Stewart, który kupiłam ale leżał w szufladzie.
***
Pod wieczór, Zayn z blondynem, wrócili do siebie, a ja z Lou zostawiliśmy sam na sam. Nie licząc kota. 
-Spać mi się chce...-Ziewnęłam.
-Idź się myć.-dźgnął mnie w brzuch.
-Idź pierwszy.
-Dobrze mamo!-Pobiegł do góry.
Do ręki wzięłam Ipada, który leżał na krześle. Weszłam na twittera, przybyło mi sporo followersów. Hejtów też nie zabrakło, na szczęście nie jestem osobą która przejmuje się zdaniem innych. Było też parę miłych tweetów. Tyle dziewczyn chce być na moim miejscu, to fajne ale też smutne. Przecież większość z nich nigdy ich nie spotka.  Na facebook'u żadne zmiany oprócz nowych zaproszeń od directionerek. Nowy mail...Że what the fuck? 
-Jestem!-Przed moimi oczami ukazał się Tomlinson w samych bokserkach. Kisiel w gaciach, za każdym razem.-Co jest?
-Wiedziałeś że za miesiąc są Much Music Awards?
-Nom, byliśmy zaproszeni, ale jedziemy w tą trasę.
-No tak, Taio Cruz będzie występował. -Powiedziałam zadziwiona.
-Aha? I co? Będziesz tańczyć? 
-Tsaa.-Złapałam za telefon.
-Co robisz?-Przyciągnął mnie do siebie.
-Napisze do dziewczyn.-Oparłam głowę o jego ramie.
***
Puściłam wodę do wanny. Kiedy była już prawie pełna, weszłam do niej i ułożyłam się wygodnie. 
Umyłam całe ciało i włosy. Ogoliłam nogi, pachy i miejsce intymne bo tego wymagało. Po wyjściu z wody, wytarłam się, a w skórę wmasowałam masło kokosowe. Na twarz nałożyłam maseczkę i wysuszyłam włosy.  Umyłam zęby, zmyłam maseczkę, a twarz jeszcze przemyłam wodą. Ubrałam się w piżamę i zeszłam na dół, do Louiego. Zrobiłam herbaty i włączyliśmy moją ulubioną komedie Narzeczony mimo woli. Niedane było mi obejrzeć całego filmu bo w połowie zasnęłam z objęciach Lou. Tak mi tego brakowało... Jego zapachu, uśmiechu, jego całego.

~Tydzień później~
Że ja mam wytrzymać cały miesiąc bez nich?! Bez tych czubów? 
Tomlinson przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-Będę za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też.-Szepnęłam cicho. 
-Dobra, przeżyjecie!-Zirytował się Zayn. Ta, nadal mu nie przeszło. Szkoda mi na niego patrzeć bo wiem że naprawdę coś do mnie czuje. Ale ale cóż, zakochuje się szybko,stanowczo za szybko. Nie jestem odpowiednią osobą dla niego. Staram się o tym nie myśleć, tylko szkoda że on mi tego nie ułatwia. 
Przytuliłam się mocno do wszystkich chłopaków, Zayn pocałował mnie w policzek. Nie miałam nic przeciwko, przecież to nic nie oznaczało. Kiedyś codziennie całował mnie na pożegnanie. 
-No to narazie.-Zmiękła Cher i przytuliła się jeszcze raz do Stylesa. Tak btw, coś się chyba dzieje z Harrym. Zmienił się w stosunku do Cher, traktuje ją jak przyjaciółkę a nie partnerkę. None od my business. Nie rozmyślałam nad tym długo. 
-Adios my bitches!-Wydarł się loczek na całe lotnisko. No i jak ich tu nie kochać?
Pomachałyśmy im jeszcze i ruszyłyśmy w stronę wyjścia, przy którym zaczepiły nas fanki chłopców. Cher była lekko rozmazana od płaczu więc odmówiła zdjęć, ale ja z Dan po prostu nie mogłyśmy. Dla nas to nic takiego, a dziewczyny się cieszą. Spędziłyśmy parę minut na rozmawianiu i robieniu zdjęć. Pożegnałyśmy się z directionerkami i pojechałyśmy do domu Danielle.
____________________________________________________-
Wiem że rozdział jest do kitu, nie jestem z niego zadowolona, jak z resztą wszystkich, ale dokończę to opowiadanie : ) Zapraszam do komentowania!
A że na tym blogu pojawią się jeszcze tylko 4 rozdziały i epilog, założyłam nowe opowiadanie, na którym mam nadzieje będę pisać chociaż trochę lepiej. 
Tak więc zapraszam.   Zaczyna się podobnie, ale opowiadanie będzie zupełnie inne! ; 3 Pozdrawiam xxx

4 comments:

  1. bardzoooooo dobry rodział.
    szkoda że jutro nie bd kolejnego tylko znowu za kilka tyg. ;c

    ReplyDelete
  2. Wow ; o
    Bardzo mi się podoba to opowiadanie , po prostu je uwielbiam <3
    Rozdział ciekawy , ogólnie opowiadanie wspaniale prowadzone i pokazujące najważniejsze wartości <3
    Jesteś wielka ! . ; )
    Pozdrawiam i czekam na następny ; **

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kochana, jesteś mega. Dziękuje ci bardzo za ten miły komentarz :) Niestety nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział ponieważ nikt nie komentuje. No cóż, takie życie. Pozdrawiam :**

      Delete
  3. Kocham Twojego bloga.Masz talent do pisania takich rzeczy.Mam nadzieję, ze przez kilka tygodni będziesz go pisać i rozdziały będą dłuższe :)Ach, no i czekam na kolejny i szybko go dodaj *___*

    ReplyDelete